Skoro krzesło może mieć wyłamane nogi, to zwoje mózgowe mogą się wykruszyć.
Są na świecie miejsca „uniwersalne” w swym prestiżu, czyli takie, które nie tylko odwołują się do historii kraju, w którym się znajdują, lecz z jakichś historycznych względów ważne są dla całego cywilizowanego świata. Jednym z nich jest plac przed genewskim Pałacem Narodów, dawną siedzibą Ligi Narodów, czyli organizacji, która dała początek Organizacji Narodów Zjednoczonych. Dziś mieszczą się tam siedziby agend ONZ. W sierpniu 1997 r.na placu stanęła nietypowa rzeźba – 12-metrowe i ważące 5,5 tony drewniane krzesło z urwaną nogą. Co symbolizuje? Tragedie ludzi – ofiar stosowania min przeciwpiechotnych.Rzeźba miała tam stać tylko do grudnia 1997 r., do czasu podpisania w kanadyjskiej Ottawie traktatu zakazującego używania min lądowych. Podpisało go 40 państw (zczasem ich liczba wzrosła do 164), lecz – ze względu na liczne wojny toczące się na świecie – rzeźba pozostała na swoim miejscu i jest „niemym krzykiem”, wzywającym narody naszej planety do humanitaryzmu. Jednym z pierwszych sygnatariuszy aktu była Polska (4 grudnia 1997 r.).
Widziałem „krzesło” zaraz po zainstalowaniu. Traktat Ottawski, czyli „Konwencja o zakazie użycia, składowania, produkcji i przekazywania min przeciwpiechotnych oraz o ich zniszczeniu”, wszedł w życie 1 marca 1999 r. Było w tym coś symbolicznego, bo nastąpiłow czasie, kiedy rotacyjne przewodnictwo w OBWE (Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie) sprawowała Polska. Nie widziałem w tym akcie niczego„epokowego” dla Polski, szczególnego powodu do dumy, ale był to kolejny dowód na to, żenasz kraj staje się normalny. Nie od razu zaczęliśmy przestrzegać zapisów dokumentu.Nastąpiło to dopiero w grudniu 2012 r., kiedy premierem był Donald Tusk, a ministrem spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Dodajmy, że do konwencji nie przystąpiły trzy największa mocarstwa imperialistyczne: Chiny, USA i Rosja. Podpisały ją natomiast wszystkie kraje europejskie... Cały felieton redaktora naczelnego Faktów po Mitach Dariusza Cychola na łamach tygodnika.