Niedawno najwyższe polskie autorytety partyjne, państwowe i medialne przez tydzień spierały się, czy należy aresztować izraelskiego premiera Netanjahu, czy puścić go wolno po pobycie w Polsce.
Polska opina publiczna podzieliła się wtedy. Padło wiele obelg i wyzwisk. Spór był gorący, choć szybko okazało się, że premier Netanjahu nie wybierał się do Polski i przyjazdu nie planuje. Przedmiotu sporu zatem nie było.
Niedawno kandydat na prezydenta Rafał Trzaskowski wrzucił w czasie kampanii wyborczej pomysł, aby nie wypłacać zasiłku 800+ dzieciom ukraińskim, których rodzice w Polsce nie pracują.
Pomysł wzbudził wiele dyskusji, rozgrzał krajowy internet. Rzecz jasna, szybko przeprowadzono badania opinii publicznej. Sondaż IBRiS zrobiony na zlecenie„Rzeczpospolitej” wykazał, że aż 88 procent respondentów popiera propozycję ograniczenia wypłaty świadczenia tylko dla Ukraińców, którzy pracują i płacą podatki w Polsce.
Krajowy internet pełen był, i nadal jest, wpisów postulujących natychmiastową likwidację wypłat 800+ ukraińskim dzieciom. Można odnieść wrażenie, że Polska pełna jest ukraińskich dzieci pławiących się w luksusie, beneficjentów programu 800+.
Do tych rozgrzanych internetem głów nie docierają podstawowe informacje. Nie przebija się do rozdyskutowanych, że od września 2024 r. świadczenie to otrzymują tylko dzieci, które chodzą do polskiej szkoły. Rozszerzenie obowiązku szkolnego na Ukraińców spowodowało, że do szkół trafiło dodatkowo około 20 tysięcy ukraińskich uczniów. Teraz jest ich około 70 tysięcy.
Nie dociera informacja, że około 80 procent przebywających w Polsce Ukraińców pracuje legalnie. Do budżetu ZUS tylko z tytułu ich składek emerytalno-rentowych w 2023 r.wpłynęło około 11 mld złotych. Do tego dochodzą wpływy z VAT, PIT, składek zdrowotnych. „To jest dobrze ponad 20 mld” - zauważa Bartosz Marczuk, były wiceminister rodziny w rządzie PiS. I dodaje, że byłby ostrożny w ograniczaniu dostępu Ukraińców do polskich świadczeń. „Chyba nie chcemy pracujących u nas ludzi z Ukrainy wypchnąć do Niemiec?” – pyta Marczuk.
Około 20 procent Ukraińców przebywających w Polsce nie pracuje legalnie. To nie znaczy, że oni nie pracują. Wielu mężczyzn, przebywających tu bez dzieci, pracuje nielegalnie,żeby więcej zarabiać. Ci w wieku poborowym wolą być nierejestrowani, bo ukrywają się i boją się namierzenia. Ale nawet pracując w Polsce na czarno, zasilają budżet państwa podatkami VAT… Cały felieton redaktora Piotra Gadzinowskiego na łamach tygodnika.