Powinno być tak: Jeśli Narodowy Fundusz Zdrowia nie jest w stanie zapewnić wykonania świadczenia w rozsądnym terminie, pacjent korzysta z usług placówki prywatnej, a fundusz zwraca mu forsę. Jest inaczej, bo ustawodawca pozbawił pacjenta prawa do występowania o zwrot poniesionych kosztów.
Żeby pojąć o co biega, warto posłużyć się studium przypadku.
Bez stosunku
Panu Janowi, 59-letniemu mieszkańcowi Śląska, zaczął szwankować wzrok. Okulista uznał, że konieczna jest operacja usunięcia zaćmy i wystawił stosowne skierowanie.Okazało się, że na wykonanie zabiegu w ramach NFZ trzeba czekać 2,5 roku. Pan Jan nie chciał oślepnąć, więc zdecydował się na operację w placówce prywatnej. Zapłacił 4 tys. zł.Gdy doszedł do zdrowia, wystąpił do dyrektora wojewódzkiego oddziału NFZ o zwrot wydanej kwoty. Dyrektor odmówił.
Wyjątki z uzasadnienia: „Zgodnie z ustawą o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej w ramach ubezpieczenia zdrowotnego powinno odbywać się według kolejności zgłoszenia, w dniach i godzinach ich udzielania przez placówkę medyczną. W sytuacji braku możliwości udzielenia świadczenia w dniu zgłoszenia do placówki medycznej, pacjent umieszczany jest na liście oczekujących na udzielenie świadczenia. Skarżący zdecydował się na wykonanie operacji poza systemem ubezpieczenia zdrowotnego. Świadczenie nie może zostać zrefundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, bowiem ustawa o świadczeniach zdrowotnych nie przewiduje możliwości zwrotu kosztów świadczeń na rzecz ubezpieczonego. (…) Żaden przepis nie przyznaje pacjentom prawa do żądania zwrotu środków poniesionych na opiekę zdrowotną poza systemem, określonym w ustawie, czyli prywatnie. Nie istnieje stosunek administracyjnoprawny pomiędzy osobą domagającą się refundacji, a którymkolwiek z organów Narodowego Funduszu Zdrowia”.Śniący fundator
Pan Jan odwołał się do prezesa NFZ. Ten utrzymał w mocy decyzję dyrektora oddziału wojewódzkiego... Cały artykuł o "niewydolnym systemowo systemie zdrowia" na łamach tygodnika.