Władza jest dobrem szczególnie namiętnie pożądanym przez ludzi i w zasadzie cała historia ludzkości jest nieustanną relacją o sposobach jej zdobywania.
Dzieła kronikarzy fascynują opisami determinacji, odwagi, różnorodności stosowanych metod, często też przewrotnością oraz okrucieństwem wobec przeciwników. Natomiast skuteczność zabiegów zawsze zależy od spełnienia zasadniczego warunku: posiadania wystarczająco licznych lub wystarczająco możnych zwolenników, gotowych uznać i poprzeć nasze aspiracje. Każdy pretendent musi przede wszystkim znaleźć takich ludzi i przekonać ich do siebie, czyli musi najpierw przeprowadzić skuteczną kampanię wyborczą.
Działania te, zarówno w historii, jak i współcześnie, są podobne. Polegają głównie na przedstawieniu siebie jako osoby szczególnie godnej, uczciwej i sprawiedliwej, która swym zwolennikom zbuduje raj na ziemi, a jednocześnie na ukazaniu swoich konkurentów jako uosobienie zła i łotrów, a ich władza przyniesie tylko nieszczęścia. Reguły te zostały wypracowane już w starożytności, a ilustracją może być opisana w ewangeliach kampania
wyborcza Jezusa Chrystusa, prowadzona na początku lat trzydziestych I wieku n.e. na terenie Izraela. Kościół prawie od dwóch tysięcy lat próbuje ukryć i przykryć bogobojnymi frazesami polityczne aspekty tego historycznego przekazu, ale jest to bardzo wyraźne… Cały artykuł na łamach tygodnika.