Polacy nie lubią siebie i nie są pogodzeni ze swoją przeszłością. Dlatego bez większego problemu i pomyślunku, bo za myśleniem też nie przepadają, na każdym zakręcie historii wyrzucają na śmietnik starych bohaterów, przebrzmiałe idee, nazwy, symbole, daty, a w ich miejsce uroczyście ustanawiają nowe. Też zazwyczaj tymczasowe. Nie inaczej było z 22 lipca, który w 1945 r. zastąpił 11 listopada, a 45 lat później z powrotem ustąpił mu miejsca.
W 1945 r. Krajowa Rada Narodowa ustanowiła 22 lipca Narodowym Świętem Odrodzenia Polski i zarazem dniem wolnym od pracy. Data upamiętniała wydany rok wcześniej Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. A było co uczcić. Po nędzy, robotniczym bezrobociu, chłopskiej bezrolności, analfabetyzmie, Berezie Kartuskiej, przewrocie majowym zapowiadało się państwo bez obszarników, za to z sojuszem robotniczo-chłopskim, z granicą na Odrze, szerokim dostępem do morza, starym, polskim Pomorzem, Prusami Wschodnimi, Śląskiem Opolskim. Wprawdzie w zamian za to granicana wschodzie miała być uregulowana na zasadzie ziemie polskie – Polsce, ziemie ukraińskie, białoruskie i litewskie – odpowiednim republikom radzieckim, ale przecież o tym zdecydowały już wcześniej, w porozumieniu ze Stalinem, zwycięskie mocarstwa zachodnie. Na cele reformy rolnej miały być przejęte ziemie poniemieckie, zdrajców i obszarników (powyżej 50 ha, a na ziemiach poniemieckich powyżej 100 ha). W Manifeście zadeklarowano przywrócenie wszystkich swobód obywatelskich z wyłączeniem swobody działalności „organizacji faszystowskich, które jako antynarodowe miały być tępione z całą surowością prawa”. Za jedynie legalne źródło władzy uznano Krajową Radę Narodową, za władzę wykonawczą Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN), a za podstawę ich działania konstytucję marcową z 1921 r. jako jedyną legalną i uchwaloną prawnie.
Nowe święto zastąpiło przedwojenny Dzień Niepodległości obchodzony 11 listopada.Trzeba przyznać, że zrobiono to elegancko. W wydawanej w Lublinie „Rzeczpospolitej”,która była centralnym organem prasowym PKWN, tak zapowiedziano zmianę: „11 listopada pozostanie dla nas dniem niepodległości. Dniem zakończenia 120-letniej walki narodu o niepodległość. Dniem realizacji dążeń Tadeusza Kościuszki, Henryka Dąbrowskiego, Romualda Traugutta, Jarosława Dąbrowskiego. Ale w ogniu burzy dziejowej zrodził się nowy dzień niepodległości, nowy dzień odrodzenia państwowości polskiej. Jest nim dzień 22 lipca 1944 roku. Dzień, w którym proklamowana została jedyna legalna władza odrodzonego państwa – Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego”... Cały felieton "ImperatorkI" profesor Joanny Senyszyn na łamach tygodnika.