W grudniu wszędzie można spotkać symbole odnoszące się do nadchodzącego święta. Dla mnie koszmarnego, nieetycznego i smutnego.
To, co najbardziej męczące w grudniowym ataku świąteczności to powszechna histeria radości. Każdy, dosłownie każdy, ma być szczęśliwy. Nie wypada nie cieszyć się ze spotkania z rodziną czy z dawnymi przyjaciółmi. Nie wolno powiedzieć nic, co kwestionowałoby tradycję radości z ucztowania.
Święta obłudy
Wszystko serwowane jest w duchu miłości i radosnego przekonania, że wystarczy posiedzieć przy ściętym drzewku zasypanym tandetnymi ozdobami, a już życie rodzinne, miłosne czy zawodowe samo się ułoży. No i oczywiście najlepiej uwierzyć w bajkę o bozi, co to się narodziła w stajence pod Częstochową, a owieczki gremialnie zaświadczyły, że tak właśnie było. Są i inne dowody: pastuszkowie tak zeznali, a gwiazda na niebie zapisała datę! To przecież logiczne i oczywiste.
W Bożym Narodzeniu i tym, jak jest obchodzone kryje się cała religijna obłuda: raz na rok spotkać się przy stole, najeść się do granic obłędu, podarować „coś”, a potem przez kolejny rok kłócić się, nie odzywać się do siebie lub nie przejmować tym, co się dzieje z rodziną. Rzecz jasna ci członkowie rodziny, którzy łamią zasady chorej katolickiej moralności, mają się albo dostosować, albo sczeznąć. Nakrycie dla potrzebującego wędrowca, pozostaje puste, bo na kolację wigilijną raczej nie zaprasza się osób w kryzysie bezdomności. Za to robi się hucpę z wielkimi wigiliami dla potrzebujących, gdzie raz wydane pierogi z kapustą mają załatwić sprawę i ukoić sumienia głęboko wierzących. Do tego marka restauratorów i sponsorów rośnie.
Pewien księżulek wpadł na pomysł świątecznej paczki, ale jej idea żeruje na dobroci i empatii ludzi. Słyszał ktoś z Państwa, by na przykład paulini licytowali na cele dobroczynne dobra ze swojego skarbca na Jasnej Górze? Facebookowe selfie na tle darów, uśmiech miłosierdzia na Instagramie, a na Tik Toku zapłakana starsza kobieta, której szlachetnie funduje się wigilię i na przykład czajnik. Pomaganie w wersji katolickiej jakoś zawsze dziwnie poniża... Cały tekst na łamach tygodnika.