Po raz pierwszy od 20 lat mam na kogo głosować. W końcu nie muszę wybierać mniejszego zła.
„Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu.
No…, poprzez reminiscencję. To jakże może mi się podobać piosenka, którą pierwszy raz słyszę?” – pytał inż. Mamoń w kultowym filmie Marka Piwowskiego „Rejs”. Ta prosta myśl, posłużyła do sformułowania tzw. prawa Mamonia: „jeśli wiesz co sprawia ci radość, nie eksperymentuj z niczym innym”. Staram się być wierny tej zasadzie: unikam teatru (byłem kiedyś, gość z rzędu przede mną puszczał gazy), opery (zgrzałem się jak cholera),koncertów poezji śpiewanej (nie lubię cierpienia). I dlatego z przyjemnością obejrzałem wszystkie debaty chętnych na zydel prezydenta RP. Nie zawiodłem się: oglądałem cyrk, w którym kilku klaunów starało się dorównać występującym tam akrobatom, żonglerom i iluzjonistom. Tak jak przed pięciu, dziesięciu, piętnastu itd. – laty. Nie myślcie, że nie było w nim zwierząt; widziałem świnie, osły, węże i małe pieski. Ale nikt ich nie męczył – przyszły same i też się świetnie bawiły. Słowem – podobało mi się. Jak zawsze.
Te „reminiscencje” (jak nazwałby swoje wspomnienia inż. Mamoń), mają szerszy kontekst, bo obecna kampania toczy się w bardzo specyficznych dla Polski warunkach. Nasz największy i najważniejszy sojusznik, USA, wywrócił stolik nazywany spokojem. Obecny prezydent tego kraju określa wojnę rosyjsko-ukraińską jako „wojnę Bidena”, czyli swojego poprzednika. Wprost mówi, że nie ma ochoty dalej angażować się w ten konflikt. No, chyba że za pieniądze: w przypadku Ukrainy to złoża mineralne, w przypadku drżącej przed Rosją Polski to zamówienia amerykańskiego sprzętu wojskowego, których wartość liczona jest w setkach (!) miliardów zł. Dlatego Rządzący Najjaśniejszą domagają się gigantycznych nakładów na zbrojenia. I nie przeszkadza im w tym przekonanie, że wojna za naszą wschodnią granicą się kończy. (Dyskusja idzie o warunkach zawarcia pokoju)... Cały felieton redaktora naczelnego Faktów po Mitach Dariusza Cychola na łamach tygodnika.