Od wielu lat polscy biskupi nie poczuwają się do obowiązku wypłacania dzieciom i młodzieży, ofiarom seksualnego wykorzystywania, należnych im odszkodowań.
Jednym z przytaczanych przez nich argumentów jest ten, że polskie diecezje czy prowincje zakonne nie posiadają środków by takie finansowe roszczenia pokrywać. Czyli: „biedne myszki kościelne” nie mają żadnych pieniężnych zasobów. W ten sposób próbują uniknąć roszczeń ofiar kościelnych dewiantów. Czy zatem są rzeczywiście aż tak biedne?
W tym artykule ponownie podejmę temat nieruchomości, które w naszym kraju są w posiadaniu wielu kościelnych podmiotów: diecezji, zakonów, parafii, stowarzyszeń czy fundacji należących do Kościoła katolickiego.
Restauracje i urzędy
Spacerując po starszych rejonach naszych miast nie mamy świadomości, że ogromna liczba budynków, które mijamy, to obiekty należące do miejscowej diecezji albo innego podmiotu kościelnego: katedry, kolegiaty, kapituły, parafii czy zakonu. Często też nie wiemy, wchodząc do swojej ulubionej restauracji, załatwiając sprawy finansowe w bankach, robiąc codzienne zakupy, składając dokumenty w urzędach, a nawet posyłając dzieci do szkoły lub na uczelnie, że większość tych znanych nam instytucji mieści się w budynkach należących do Kościoła. Zjawisko to jest najbardziej widoczne w tak
wiekowych miastach, jak królewski Kraków, ale oczywiście nie dotyczy wyłącznie centrów starych miast. Z nieruchomościami kościelnymi spotykamy się też na obrzeżach miast, a więc na terenach, które przed wiekami były wioskami albo polami rolnymi. Niejedno wielkie osiedle mieszkaniowe, gdzie mieszkają teraz tysiące ludzi, powstałe z dala od centrum miasta, zostało wybudowane na ziemi, która przez wieki należała do ludzi Kościoła.
Instytucje kościelne, które posiadają liczne nieruchomości na terenie naszych miast, od lat wynajmują je w celach komercyjnych. Dochody z najmów to niekiedy spory dodatek do budżetu diecezji, katedry, kapituły, parafii czy zakonu. I co w tym kontekście ważne i budzące spore emocje społeczne, instytucje te bardzo często nie odprowadzają z tytułu najmu żadnych podatków do budżetu państwa, tak jak robią to niekościelne podmioty wynajmujące podobne nieruchomości. Dlaczego? Bo są tutaj wykorzystywane, a w zasadzie nadużywane, przepisy podatkowe, które zwalniają wszelkie instytucje o charakterze religijnym od płacenia podatku dochodowego. Dlatego nie dziwmy się, że w wielu takich obiektach o charakterze religijnym znajdują się też na przykład biura.
Pieniądze nie śmierdzą, a Kościół przez wieki nauczył się je rozmnażać w iście cudowny sposób... Cały artykuł Andrzeja Gerlacha o prawdziwym obliczu polskiego kleru na łamach tygodnika.