Czy pamiętacie jeszcze, dlaczego odsunęliśmy PiS od władzy?
Jeszcze niecałe dwa lata temu Marcin Kierwiński grzmiał: „Nie wolno wykorzystywać wojska jako tła do politycznych konferencji”. Joanna Scheuring-Wielgus krzyczała:„Mundur nie jest dekoracją dla partii!”. Zaś Szymon Hołownia z kamienną twarzą i wyraźnym wzburzeniem przypominał o konieczności rozdzielenia państwa od wojska. W kampanii wyborczej 2023 r. ówczesna opozycja powtarzała, że mundur to nie rekwizyt.
Kanonada hipokryzji
Dziś Donald Tusk regularnie występuje na tle sprzętu wojskowego, Straży Granicznej i policji. W marcu w Krynkach chwalił „zdeterminowaną postawę służb”. W maju w Nowej Soli zapewniał o „wzorowej współpracy formacji granicznych”. Tomasz Siemoniak, kiedyś tropiciel polityzacji armii, dziś prowadzi przed kamerami odprawy z udziałem Żandarmerii Wojskowej i WOT. Nawet briefing wojewody dolnośląskiego odbywał się na tle mundurów i sprzętu. Mundur jako tło, koalicjantów już nie razi.
Jeszcze kilkanaście miesięcy temu oburzały defilady z udziałem ministrów PiS, dziś podobne wydarzenia są okazją do chwalenia rządu. Tego rządu. Niegdysiejsza opozycja, która była głosem sumienia, stała się reżyserem spektaklu. Tusk mówi więc, że „mundur znaczy odpowiedzialność”, a jego ministrowie ustawiają się do zdjęć z karabinami i granatnikami. Kamera ta sama, tylko obsada inna.
„Ochotnicze bojówki Macierewicza” – tak o Wojskach Obrony Terytorialnej mówił Adrian Zandberg, gdy jeszcze nie był posłem. Tomasz Siemoniak zarzucał tej formacji „polityczne zabarwienie” i wątpliwą wartość wojskową. Władysław Kosiniak-Kamysz przekonywał podówczas, że środki na WOT powinny trafić do wojsk operacyjnych. W mediach dominował obrazek: weekendowe wojsko z karabinem na plecach, straszące karabinami mieszkańców wsi i w pełnym uzbrojeniu odwiedzające McDonalda. Teraz Tusk na konferencji chwali WOT: „Nikt już w Polsce nie będzie debatował, czy są potrzebni”.Kosiniak-Kamysz zapewnia, że formacja „się sprawdziła” i będzie „doceniana”. A przecież wciąż ci sami ludzie noszą mundury, wciąż funkcjonują te same struktury, wciąż realizowane są te same zadania. Jedyną zmianą było, kto te działania firmuje.
Za PiS granica polsko-białoruska była sceną dramatu humanitarnego. „Macie w sobie gen okrucieństwa!” – grzmiał Bartosz Arłukowicz. Joanna Scheuring-Wielgus mówiła o„kryzysie humanitarnym”. Róża Thun porównywała wschodnią granicę do Morza Śródziemnego – „cmentarzyska uchodźców”. Szymon Hołownia domagał się oddzielenia bezpieczeństwa od człowieczeństwa. Grupa Granica i Human Rights Watch robiły za autorytety etyczne… Cały artykuł Stetana Płonickiego o tym, że - Panie Tusk - "nasza Polska" miała być inna niż ta pisowska, na łamach tygodnika.