Mimo że obóz rządzący trzęsie się w posadach, zdołał przegłosować w Sejmie dwie decyzje o ważkich konsekwencjach. To świadectwo słabości opozycji.
W badaniach poparcia politycznego panuje flauta. Od czasu wybuchu wojny w Ukrainie zatrzymał się spadek notowań Prawa i Sprawiedliwości – wcześniej stały, choć powolny.Aktywność prezydenta i premiera w związku z konfliktem tuż za naszą granicą w żadnym stopniu nie przekłada się jednak na wzrost zaufania do tej formacji. Nic nie zapowiada, by mogła ona kontynuować sprawowanie władzy po kolejnych wyborach (tym bardziej, że spektakularny sondażowy zjazd dotknął Konfederację, potencjalnego koalicjanta), ale też nie doszliśmy jeszcze do punktu, od którego nie ma odwrotu, a prawicowo-populistyczne ugrupowanie zaczęłoby się sypać i rozkładać.
Demokratyczna opozycja zachowuje się jak grupka dzieci we mgle. Nie podejmuje ofensywy, która mogłaby okazać się bolesna dla rządzących – pewnie w obawie przed zarzutem, że w ten sposób osłabia bezpieczeństwo państwa. Również nie ogłasza chwilowego zawieszenia broni z uwagi na szczególne okoliczności. Trochę –sparafrazujmy papieża Franciszka – szczeka u bram Nowogrodzkiej. Nikt na to nie zwraca uwagi, bo takie ujadanie stało się już dawno nieodłącznym, niezauważalnym elementem krajobrazu.
Teraz okazało się, że nie potrafi korzystać z okazji, jakie spadają jej jak manna z nieba, jak pieczone gołąbki… Cały tekst na łamach tygodnika.