Wygląda na to, że dyskusja przedwyborcza będzie polegała na waleniu w te same, dobrze znane bębny.
Niejaki Michał Cieślak, konstytucyjny minister, chyba najbardziej tajemniczy członek Rady Ministrów (mało kto był świadom jego istnienia, a jeszcze węższy krąg choć z grubsza wiedział, czym się zajmuje), na poważnie wziął niedawny apel Jarosława Kaczyńskiego i ruszył na spotkanie z wyborcami. Było ono zaimprowizowane i zorganizowane zostało na poczcie w Pacanowie. Polegało na tym, że pan minister usłyszał od elektoratu, jak ciężko żyje się w czasie szalejącej inflacji. Najwyraźniej zupełnie nie tego spodziewał się obóz rządzący, któremu jego przywódca nakazał opowiadać o sukcesach ostatnich siedmiu lat. Zaskoczony członek gabinetu najpierw spowodował zwolnienie z pracy pani naczelnik urzędu pocztowego, ale później sam został zmuszony do dymisji; pocztmistrzyni zaś została przywrócona na stanowisko. Na samym początku kampanii w starciu władzy ze społeczeństwem mamy więc wynik 0:1. Całkiem dobry prognostyk.
Może to i drobny epizod, ale trafnie wskazuje na rozdźwięk między złudzeniami liderów PiS a tym, czym naprawdę żyją obywatele. Ogłaszając mobilizację swojego ugrupowania Kaczyński wcale nie miał na myśli wdawania się w słowne utarczki z rozzłoszczonymi Kowalskimi. Mało kto wierzył, że politycy Zjednoczonej (?) Prawicy zdobędą się na otwartą, uczciwą rozmowę o sprawach Polaków. Na spotkania w miasteczkach i. mieścinach dopuszczani są tylko starannie wyselekcjonowani działacze i sympatycy partii rządzącej. Nie zadają niewygodnych pytań, tylko chórem wykrzykują wcześniej przećwiczone hasła wychwalające Ja-ro-sława i wyrażające przekonanie o rychłym zwycięstwie. Celem tych spektakli jest dopieszczenie pisowskiego ludu oraz dostarczanie
telewizji Jacka Kurskiego coraz to nowych obrazków, które mają stworzyć wrażenie, że populiści są witani kwiatami, chlebem i solą; jak Polska długa i szeroka. Dlatego mównice, przy których peroruje Kaczyński, każdorazowo są opatrzone wielkimi nazwami miejscowości, gdzie rzecz się odbywa... Cały tekst na łamach tygodnika.