Monopol na usługi pogrzebowe i szantażowanie parafian – takie praktyki panują w parafii w Czarnym Dunajcu. Kuria nie widzi problemu, a rzecznik diecezjalny obraża się i odmawia wykonywania obowiązków.
Czarny Dunajec to niewielka gmina w powiecie nowotarskim. Majestat gór zdaje się niknąć przy poczuciu o własnej wielkości proboszcza tamtejszej parafii pw. Przenajświętszej Trójcy. Ksiądz Krzysztof Kocot przyjechał do Czarnego Dunajca w 2007 r. Choć dla wielu górali ksiądz wciąż uosabia Boga, nie cieszy się on w swojej parafii dobrą opinią.
– On myśli, że jest tutaj panem. Z nim nie ma żadnej rozmowy. Wszystko musi być po jego myśli albo wcale. Pamiętam, jak podczas pierwszej kolędy powiedział, że gdyby nie był księdzem, to byłby biznesmenem. Problem polega na tym, że on tym biznesmenem jest –mówią mieszkańcy miasteczka i zastrzegają sobie anonimowość. – Wie pani, w prywatnych rozmowach to wszyscy „hura” na księdza, ale jak co do czego, to górale duchownemu więcej wybaczają – dodają…Cały tekst na łamach tygodnika.