Właśnie mija rok, od kiedy lewica ponownie uzyskała mandat do rządzenia. I co? I nic.
Inaczej niż w dniach jej największej chwały (w latach 90. ubiegłego oraz na początku obecnego wieku), lewica jest w obozie rządowym tylko jednym z trzech niewielkich koalicjantów. Ale niezbędnym do utrzymania większości. Ma też w ręku poważne atuty: z natury rzeczy powinna przyciągać grupy słabsze, nieuprzywilejowane, które w Polsce są
liczebnie znaczące; wśród, zwłaszcza młodszych, wyborców panuje silne poparcie dla postulatów laickości państwa, antyklerykalizmu, dopuszczalności aborcji, poszanowania praw mniejszości; wprowadziła Polskę do Unii Europejskiej, pozostaje też najbardziej prointegracyjnym ugrupowaniem itd.
A jednak… W sondażach i realnych wyborach na trwałe usadowiła się tuż powyżej progu wyborczego, w okolicy sześciu procent. Wpływ – przynajmniej teoretyczny – na rządzenie nie tylko nie poprawił tych notowań, ale wręcz obniżył.
Muszą być tego jakieś rzeczywiste przyczyny. Miejmy nadzieję, że ich poszukiwaniami zajmie się kongres Nowej Lewicy, zapowiedziany na połowę grudnia, tuż przed rocznicą powołania demokratycznego rządu. Że nie będzie to tylko pusta celebracja, okazja do przypomnienia haseł wyborczych i zapowiadania w kółko tych samych nieosiąganych celów.
Dwie wpadki
W ostatnich dniach o lewicy mówiło się nie w kontekście dalekosiężnych zamierzeń, lecz raczej przy okazji – może i drobnych, ale mimo wszystko – awantur. Najpierw wyszło na jaw, że jej działacze uczestniczyli w skoku na stanowiska w Totalizatorze Sportowym, intratnej spółce zarządzającej państwowym hazardem. Nowi regionalni menedżerowie tej firmy okazali się być lokalnymi działaczami partyjnymi. Pokusie sięgnięcia po łatwe i atrakcyjne stanowiska oparła się tylko (albo nie została doproszona do stołu) Polska 2050.Można powiedzieć, że PSL takie zachowania ma zapisane w najgłębszym DNA, że Platforma Obywatelska zaspokaja rzesze „zasłużonych” członków; ale lewica? W jej gronie nie ma już chyba nikogo ( poza W. Czarzastym), kto pamiętałby skutek pazerności z końcówki jej ostatnich samodzielnych rządów… Najwyraźniej została przerwana tzw.pamięć instytucjonalna, nikt nie potrafił przestrzec przed konsekwencjami… Cały artykuł o partii, która staje się powoli memem na łamach tygodnika.