Bez przesady z tym kryzysem klimatycznym, wojną w Ukrainie, głodem w Jemenie. Poznajcie największe zło tego świata: okultyzm, satanizm, praktyki magiczne, Harry Potter, astrologia, Hello Kitty…
Poza tym, co nas to wszystko obchodzi? Nasza ojczyzna, przedmurze chrześcijaństwa, ma inne problemy. Na szczęście są święci mężowie, którzy nieustannie nad nami czuwają.
Wielcy patronami
W 1989 w Elblągu zrodziło się Stowarzyszenie Ruch Effatha im. św. Maksymiliana Marii Kolbego i św. Andrzeja Boboli. Już po tych wielkich patronach widać, z kim mamy do czynienia. Wszak święty Maksymilian Maria Kolbe wiedział, gdzie mamy wrogów – w Żydach. Jego figlarne pisemko „Rycerz Niepokalanej” już dawno przeszło do kanonu pism spod znaku „zabij wroga i ziemię wypal”. Ten święty skrupulatnie tropił nieprawości każdego człowieka zakwalifikowanego jako „inny”. Dla Kolbego „innym”, a więc złym, nieprawym, zagrażającym polskości byli w zasadzie wszyscy oprócz zdewociałych
katolików. Rasistowskie, antysemickie poglądy głosił do samego Auschwitz. Widać naziści się nie połapali, kogo mordują.Z kolei wielce święty Andrzej Bobola stał się symbolem dla polskich nacjonalistów i wszystkich tych, którzy wierzą w Polskę katolicką, białą, rasistowską i ksenofobiczną.Ruch Effatha ma więc dwa mocne totemy, które od razu wskazują jasną drogę do wojny z wszystkimi, którzy nie są z nimi.
Waleczni chrześcijanie
Effatha walczy, jest na froncie. Ku rozpaczy świętych mężów i kobiet, do naszego kraju nieustannie zagląda współczesny świat. Wprawdzie ciągle podejmowane są próby oplecenia granic różańcem, ale na razie nic to nie dało… Cały tekst na łamach tygodnika.