Znów odżyła sprawa Marianny, która jako dwunastoletnia dziewczynka była wielokrotnie gwałcona i okaleczana przez księdza Kamila N. Ofierze gwałciciela grozi teraz kara…
Marianna od samego początku jasno wskazywała sprawcę („FpM” nr 14/21). 6 lat temu sprawa została umorzona przez miechowską prokuraturę. Księdzu nigdy nie postawiono zarzutów i nadal pracował z dziećmi ucząc religii. Gdy Marianna osiągnęła pełnoletność, postanowiła raz jeszcze zawalczyć o sprawiedliwość. Myślała nie tylko o sobie, ale o potencjalnych ofiarach.
Na początku 2021 r. ponownie złożyła doniesie do prokuratury. Sprawą zajęła się ta sama prokurator, która kilka lat wcześniej umorzyła postępowanie w sprawie księdza. Wiedziała, że nie będzie łatwo. Wiedziała, że Kościół może zrobić wiele, żeby jej oskarżenia nie zaszkodziły księdzu Kamilowi N. Jednak w najgorszych wyobrażeniach nie zakładała, że do gwałtu przyzna się osoba, która nigdy jej nie skrzywdziła. Zdejmując tym samy winę z ks. Kamila N. Pojawiły się doniesienia, że sama Marianna może ponieść konsekwencje prawne za składanie fałszywych zeznań. Dawid L. – bo o nim mowa – ku zaskoczeniu Marianny przyznał się do zgwałcenia. Rzecz w tym, że tego nie zrobił... Cały tekst na łamach tygodnika.