Dzięki Słowenii Polska nie jest już mistrzem Europy w debilizmie dyplomatycznym.
Pod koniec 2019 r. na korytarzach brukselskich pojawiła się plotka, że Polacy coś kombinują na Bałkanach. Nieoficjalne informacje głosiły, że polska dyplomacja prowadzi rozmowy o rozparcelowaniu Bośni i Hercegowiny oraz ustanowieniu nowych granic w części krajów powstałych po rozpadzie Jugosławii.
Od morza do morza
Plotki brzmiały na tyle idiotycznie, że nikt ich nie brał serio. W tym czasie Unia Europejska dogadywała się między sobą i częścią krajów bałkańskich, co z nimi zrobić. Trwało kaptowanie do NATO i wyciąganie z łap inwestujących na zachodnich Bałkanach Rosjan i Chińczyków. Kolejnym elementem, wywołującym uśmiech wszystkich, którzy znali się na polityce międzynarodowej, była Polska. Kraj, który zarówno w Brukseli, jak i na Bałkanach zupełnie się nie liczył. Warszawa była postrzegana wyłącznie jako przyczółek interesów ekonomicznych Trumpa w Europie... Cały tekst na łamach tygodnika.