Czas to sobie otwarcie powiedzieć: w parlamencie VII kadencji, która trwała od 2015 do 2019 r. większość miały świry, albo – wersja dla wierzących – Jezus nie lubi Polaków; lub – ci, którzy wówczas rządzili nienawidzili rodaków. Uwaga! Możliwości te wzajemnie się nie wykluczają.
19 listopada 2016 r. oficjalnie uznano Jezusa Chrystusa za króla Polski. Stało się to podczas uroczystej mszy w krakowskich Łagiewnikach z udziałem episkopatu Polski, prezydenta RP Andrzeja Dudy i parlamentarzystów. Za czasów władzy Platformy Obywatelskiej (2007-2015) Kościół podchodził do tego pomysłu sceptycznie. W 2008 r.twierdził, że to „niewłaściwe i niepotrzebne”. W 2012 r., że „nie trzeba Chrystusa ogłaszać Królem, wprowadzać Go na tron”. Odmieniło im się za PiS-u. Już w styczniu 2016 r., a więc dwa miesiące po powstaniu rządu Beaty Szydło, Kościół oświadczył: „Stwierdziliśmy, że uznanie przez wspólnotę ojczystą panowania Jezusa Chrystusa nad nią jest teologicznie dopuszczalne”. Formalnie pozamiatane było już w kwietniu 2016 r., kiedy stosowną decyzję podjął episkopat, ale uroczyste przekazanie władzy „Królowi” przez prezydenta A. Dudę nastąpiło właśnie w listopadzie. Modlił się wówczas z episkopatem w naszym imieniu: „Nieśmiertelny Królu Wieków, Panie Jezu Chryste, nasz Boże i Zbawicielu! W Roku Jubileuszowym 1050-lecia Chrztu Polski, w roku Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia oto my, Polacy, stajemy przed Tobą, by uznać Twoje Panowanie, poddać się Twemu Prawu, zawierzyć i poświęcić Tobie naszą Ojczyznę i cały Naród.
Wyznajemy wobec nieba i ziemi, że Twego królowania nam potrzeba. Wyznajemy, że Ty jeden masz do nas święte i nigdy nie wygasłe prawa. Dlatego z pokorą chyląc swe czoła przed Tobą, Królem Wszechświata, uznajemy Twe Panowanie nad Polską i całym naszym Narodem, żyjącym w Ojczyźnie i w świecie”... Cały felieton na łamach tygodnika.