Profesor Joanna Senyszyn o Kościele katolickim w Polsce: „bogaty, bezczelny ,bezduszny, bezideowy i bezkarny”.
Przymiotniki te można by mnożyć, jednak na potrzeby określenia negatywnej postawy hierarchii biskupiej wobec rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej (MEN), reformującego status szkolnej katechezy, pasuje określenie „bezczelny”. Biskupi nadal uzurpują sobie, jak zawsze prawem kaduka, bezpośredni udział w tworzeniu prawa i dali pokazową, wręcz wzorcową lekcję (katechezę?) bezczelności.
Nic nie zrozumieli
Wydawałoby się, że po fali demaskacji kościelnej pedofilii biskupi powinni okazać pokorę i skorzystać z okazji, by milczeć w kwestiach związanych z wychowaniem dzieci i młodzieży. Szkoła jest instytucją, która z racji charakteru sprawia, że jej pracownicy mają ponadprzeciętny dostęp do uczniów. Po tym jak została ujawniona skala kościelnej pedofilii, kler powinien z pokorą pochylić głowę. W odróżnieniu bowiem od nauczycieli świeckich, przedstawiciele kleru mają możliwość kontaktu z dziećmi i młodzieżą także poza szkołą, w kościele, na plebanii. W obliczu skali pedofilskiej kompromitacji hierarchia biskupia powinna po prostu nieustannie przepraszać, że to tolerowała i kryła. W tej sytuacji jej butna postawa wobec pierwszych, raczej delikatnych, poczynań MEN w reformowaniu roli katechezy w szkole jest bezczelnością do sześcianu... Cały artykuł o ludziach, którzy nadal tkwią mentalnie w średniowieczu na łamach tygodnika.