Donald Tusk przekroczył czerwoną linię. Populizm ma się w Polsce znakomicie.
Słowo wróblem wyleci, a powróci wołem. Nie chodzi o to, że premier i szef Platformy Obywatelskiej zamącił Polakom w głowach i wywołał przepotężną burzę zapowiadając nową strategię migracyjną, której centralnym punktem jest czasowe „zawieszanie prawa do azylu”. Dokument jest opasły i wieloaspektowy, a ta kontrowersyjna klauzula została w nim ukryta wśród różnych potrzebnych i sensownych rozwiązań. Jeszcze groźniejsza jest deklaracja ignorowania przepisów Unii Europejskiej wynegocjowanych przez 27 państw wtoku długich i trudnych negocjacji oraz lekceważenie, pogarda wręcz, dla prób nowych rozwiązań. Wyrażało się to choćby w ich lekceważącym określeniu w zdaniu, że „nie będziemy respektować żadnych unijnych pomysłów (!)”.
Z pewnością nieprzypadkowo rządowa strategia nosi nazwę żywcem zaczerpniętą z referendalnego hasła zwolenników brexitu: „Odzyskać kontrolę” (w oryginale: Take backcontrol), uzupełnione o „zapewnić bezpieczeństwo”.
Polexit Tuska
Były przewodniczący Rady Europejskiej poszedł nawet dalej niż Jarosław Kaczyński.Tamten choć stworzył pozory legalności nakazując posłusznemu mu Trybunałowi Julii Przyłębskiej dwukrotnie orzec, że jego Rzeczpospolita nie będzie wykonywać prawa UE o ile jest ono niezgodne z polską Konstytucją – o tej zgodności decydować miał… tenże Trybunał. Tusk przyznał to uprawnienie samemu sobie, bez bawienia się w sztuczki prawne... Cały artykuł na temat tego "dokąd zmierza Polska" na łamach tygodnika.