STEFAN PŁONICKI
Rządy się zmieniają, ale państwo ma obywatela tam, gdzie miało zawsze.
„Ustawa Kamilka” ma chronić dzieci przed skrzywdzeniem. Napisano ją, bo przemocowy tatuś zatłukł dziecko. W związku z tym setki tysięcy ludzi muszą chodzić do urzędów i zdobywać zaświadczenia, że nie były karane za przestępstwa seksualne. Tatuś Kamilka nie był ani pedofilem, ani nawet przestępcą seksualnym. Był gościem, dla którego agresja była chlebem powszednim. W stosunku do najbliższych również. Takich bijających rodzinę tatusiów – a nawet mamuś – ci u nas dostatek. I nic nie stoi na przeszkodzie, by ktoś traktujący dziecko jak worek treningowy jechał z klasą na wycieczkę szkolną jako opiekun i żeby był trenerem małolatów też.
Bo pracodawca trenera przed „nawiązaniem z osobą stosunku pracy lub przeddopuszczeniem osoby do innej działalności” związanej z dziećmi, sprawdza, czy jej dane są zamieszczone w rejestrach pedofili, zaś osoba starająca się o taką posadę przedkłada pracodawcy informację z Krajowego Rejestru Karnego (KRK) w zakresie wskazanych w ustawie przestępstw wykluczających pracę z dziećmi, czyli tych o podłożu seksualnym.Ale pracodawca prowadzący szkółkę taką czy inną, sam może być trenerem... Cały artykuł o "bijącym sercu rodziny" na łamach tygodnika.