Odradzałbym generałowi Stróżykowi składanie doniesienia o możliwości popełnienia przez Antoniego Macierewicza przestępstwa brania udziału w działalności czy też działania na rzecz obcego wywiadu przeciwko RP. A prokuraturze, jeśli taki wniosek wpłynie, angażowanie w tę sprawę zbyt wielu sił i środków.
Trzy wymienione w tytule słowa zapamiętał Donald Tusk z prezentacji raportu rządowej komisji do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich – na czele której stoi szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Jarosław Stróżyk – na bezpieczeństwo wewnętrzne i interesy RP w ostatnim dwudziestoleciu. To następczyni niesławnej państwowej komisji do spraw złapania i wyeliminowania z polskiej polityki… samego Tuska. Zgodnie z zapowiedzią przedwyborczą, nowa koalicja odwołała wszystkich jej członków i nie powołała nowych. Utworzyła natomiast własny organ do przewertowania rządowych dokumentów w poszukiwaniu śladów rosyjskiej ingerencji i uległości polskich urzędników. Podobnie jak komisja pisowska zajęła się okresem władzy PO, ta obecna wymierzyła swe ostrze przeciw politykom Zjednoczonej Prawicy. Nie stawiam, broń Boże, między nimi znaku równości, bo jedna przeprowadza kwerendę w ministerstwach i tajnych służbach, a druga była czysto politycznym narzędziem z niekonstytucyjnymi i zagrażającymi demokracji uprawnieniami... Cały artykuł o "przypadku Antoniego" na łamach tygodnika.