Gdy marzy nam się potęga, to trzeba ukręcić łeb temu, kto przeczy naszej wielkości.Gdy śni nam się pokrewieństwo z bogiem, to niech nikt się nie waży mówić o Darwinie.
Gdziekolwiek spojrzeć, tam widać barwny korowód roztańczonych i rozśpiewanych głosicieli prawd objawionych. W Rosji właśnie podważają zasadność nauki Darwina i chcą wycofać to zberezeństwo ze szkół (czyt. str. 14). Cerkiew moskiewska doskonale dogaduje się w tej kwestii z muzułmańskimi kolegami po fachu. Okazuje się, że bóg prawosławnych i bóg muzułmanów nie lubią Darwina. Przypomnę więc, że bogu katolików też nie pasuje teoria ewolucji. Tu jeszcze, na upartego, da się dostrzec promyk logiki:bogowie są wrogami ewolucji. Ale co ja mam wspólnego z boskością? Z okazji rozpoczęcia nowego roku akademickiego dostałam kilka gorących listów od fanów pana boga z życzeniami rychłej śmierci za to, że nauczam marksizmu, naturalizmu oraz głoszę„kopernikańską doktrynę darwinowską”. Cytuję dosłownie, więc jak czują Państwo, że się przegrzewają, to przepraszam.
Budująca nienawiść
Swoją drogą to wzruszające, gdy widzi się, jak nienawiść jednoczy wrogów. Przecież muzułmanie nie znoszą chrześcijan, ci z kolei jakoś mało tolerują żydów, którzy mają dość jednych i drugich. A tak w ogóle, to wszyscy uważają, że to oni mają rację, bo wierzą we właściwego boga, a jeśli nauka podważa fundamenty ich wiary – precz z nauką!... Cały felieton na łamach tygodnika.