Znacie Państwo przypadek kogoś oskarżonego o szpiegostwo, kogo przez niemal dekadę nikt nie potrafi skazać? A może słyszeliście o sytuacji, gdy komuś
zarzucono współpracę z kilkoma wywiadami różnych krajów jednocześnie, przy czym krajów, które często mają rozbieżne interesy i szpiegują się nawzajem?
Nie? To idźmy dalej: czy słyszeliście kiedyś, żeby domniemany szpieg po spędzeniu trzech lat w areszcie wydobywczym (zwanym dla niepoznaki śledczym) został następnie z niego wypuszczony? Żeby jego rzekomi mocodawcy pospiesznie nie ewakuowali go do siebie lub nie przeprowadzili uwzględniającej go wymiany szpiegów? Nadal nikt nie przychodzi Państwu do głowy? A może słyszeliście kiedyś o szpiegu niemającym dostępu do żadnych niejawnych informacji? Szpiegu, któremu zarzuca się to, że wypowiadał się na tematy międzynarodowe niezgodnie z linią partii aktualnie panujących? Podważał kanonizowane prawdy rodem z partyjnych „przekazów dnia”, rządzących Polską od wielu lat dwóch postsolidarnościowych formacji? Nadal nikt Państwu nie przychodzi do głowy?
Wciąż wydaje się to zbyt absurdalne, by mogło być prawdziwe? Właśnie poznajecie taki przypadek, bo przydarzył się on piszącemu te słowa. Nie tylko zresztą jemu… Cały "demaskatorski" artykuł na łamach tygodnika.