Oto przyszły wicepremier i minister gospodarki w rządzie Konfederacji i PO.
Zapomniany nieco Przemysław Wipler, były „żołnierz” Jarosława Kaczyńskiego, wraca na polityczne salony. Będzie startował z list Konfederacji do Sejmu. Pytany z kim stworzyłby koalicję, odpowiedział filozoficznie, że „z różnych powodów sensowniej byłoby taktycznie dogadać się – na głębokie zmiany w Polsce po tych ośmiu latach, na techniczne. wyczyszczenie państwa – z obecną opozycją”. Zastrzegł przy tym, że „bez lewicy”. Gdy wypomniano mu dawny związek z PiS, Wipler obruszył się twierdząc, że „mówienie, że byłem kiedyś związany z PiS jest równie uczciwe, jak to, gdyby każdą rozmowę z Radosławem Sikorskim rozpoczynano od stwierdzenia, że kiedyś był pan związany z PiS, więc czy będzie pan łącznikiem z tą partią?”. No to przypomnijmy panu zapominalskiemu…
Wipler studiował na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie trafił pod skrzydła prof. Krystyny Pawłowicz. Tej Pawłowicz… Choć, jak twierdzi, poglądy zawsze miał neoliberalne, to jednak przytulił się do socjalistycznego PiS. W 2005 r. z listy partii braci Kaczyńskich bez powodzenia startował do Sejmu.
Dekomunizacja ropy
Partia o nim nie zapomniała. Został współpracownikiem Piotra Naimskiego, który w pierwszym rządzie PiS był wiceministrem gospodarki odpowiedzialnym za bezpieczeństwo energetyczne. Wipler, choć miał 28 lat i zero doświadczenia, kreował się na fachowca w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego. Objął prestiżowe stanowisko przewodniczącego rady nadzorczej strategicznej dla bezpieczeństwa państwa spółki Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych „Przyjaźń” S.A. (PERN) zajmującej się m.in. eksploatacją rurociągów transportujących ropę naftową z Rosji do rafinerii w Polsce i w Niemczech… Cały artykuł na łamach tygodnika.