W ciągu półtora miesiąca „operacji specjalnej” w Ukrainie po raz piąty oficjalnie zmienia się informacja o jej przyczynie.
Najechali sąsiednie państwo bez żadnych wyjaśnień. Zreflektowawszy się, wyjaśnili:„Celem wojskowej operacji specjalnej jest demilitaryzacja i denazyfikacja Ukrainy”. Nikt tego nie kupił. Cel wydawał się zbyt rozmyty. W ten sposób można napaść na każdy kraj.
(…) Mówi się też głośno o denazyfikacji… Rosji. „Gazeta Parlamentarna”, tuba Rady Federacji, opublikowała artykuł Szczipkowa, prorektora Rosyjskiego Uniwersytetu Prawosławnego, doradcy przewodniczącego Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej Wołodina i jego „duchowego ojca”. Artykuł wywołał szeroki oddźwięk, choć wydawało się,że nie ma już nikogo, kto mógłby „rezonować” jego wydźwięk. Wszystkie opozycyjne środki masowego przekazu w Rosji zostały rozwiązane, zamknięte lub odeszły w głębokie zagraniczne podziemie.
Już jedno zdanie Szczipkowa, że „denazyfikacja Ukrainy jest niemożliwa bez denazyfikacji Rosji” mrozi krew. Termin „denazyfikacja”, do tej pory mało czytelny, rozmyty różnymi interpretacjami, nabiera w ustach Szczipkowa nowego, złowrogiego znaczenia. Przez denazyfikację Szczipkow rozumie „samooczyszczanie się ze zdrajców”. Oznacza to, że zdrajcą jest ten, kto ma krytyczne zdanie na temat procesów politycznych zachodzących w Rosji. Zdrajcą jest również ten, kto nie podziela oficjalnego punktu widzenia i „odważył się”to wyrazić.
„Samooczyszczenie od zdrajców, które zapowiedział prezydent Rosji, nie oznacza represjonowania dysydentów, ale powrót do głosu narodowej większości Rosji; powrót prawa do głosowania i prawa do decydowania o swoich historycznych losach” – pisze Szczipkow. Pozwólcie, że to wyjaśnię. Jeśli wierzyć rzecznikowi prezydenta Federacji Rosyjskiej Pieskowowi, prawie 75 proc. Rosjan nie potępia „operacji specjalnej” w Ukrainie. Oznacza to, że zdecydowana większość wielonarodowej populacji Rosji nie odczuwa i nie odczuwała dyskomfortu z powodu pozbawienia jej „prawa głosu w decydowaniu o swoim historycznym losie”... Cały tekst na łamach tygodnika.