W zasadzie można było się tego spodziewać, ale zwolennicy Kamali Harris na całym świecie jeszcze długo będą przeżywać, rozpamiętywać i analizować przyczyny jej porażki, a przede wszystkim zastanawiać się, dlaczego Ameryka po raz drugi zeszła na Trumpa, jak kiedyś Niemcy na Hitlera czy – toutes proportions gardées – Polska na Kaczyńskiego.
Wbrew przekonaniu zwłaszcza przeciwników Trumpa, diagnoza jego obecnego, wyborczego sukcesu, a tym bardziej skali zwycięstwa, która zszokowała nawet zwolenników, nie jest ani prosta, ani jednoznaczna. Wygraną z Hillary Clinton w 2016 r.tłumaczono „klęską zbiorowej wyobraźni”, bo nie znajdowano innego wyjaśnienia dla wyboru na prezydenta nienawistnego bigota, bezczelnego cynika, demagoga, ksenofoba, seksisty, rasisty, homo i transfoba, antysemity, mściwego kłamcy, który fałszował historię, mówił – jak Szydło w 2015 r. – o kraju w ruinie i – jak Kaczyński – o hordach niebezpiecznych imigrantów. Przede wszystkim zaś obiecywał przywrócić Ameryce bliżej nieokreśloną wielkość i buńczucznie prezentował się jako jedyny, który może tego dokonać. Odchodzący po dwóch kadencjach Obama uspokajał wtedy, że prezydentura Trumpa to nie koniec świata ani liberalnej demokracji. Końca świata faktycznie nie było, ale kadencja republikanina była fatalna. Nie poradził sobie ani z inflacją, ani z covidową pandemią, ani z kluczową obietnicą ograniczenia imigracji. W 2018 r. odsetek mieszkańców urodzonych poza USA sięgnął 13,8 proc. i był zaledwie o 0,9 pkt. proc. niższy niż pod koniec XIX w.
Kiedy w 2020 r. Trump przegrał z Bidenem, nie tylko amerykańscy demokraci odetchnęli z ulgą. Uwierzyli, że trumpizm został definitywnie pogrzebany i już nigdy nie wróci. Uważali, że Amerykanie nie zechcą powtórki z prezydentury, na której nawet najbliżsi współpracownicy Trumpa nie zostawili suchej nitki. Zwłaszcza po haniebnych kłamstwach o „ukradzionym zwycięstwie”, namawianiu wiceprezydenta Mike’a Pence’a do odmówienia zatwierdzenia wyniku wyborów i podżeganiu do ataku na Kapitol 6 stycznia 2021 r., w którym śmierć poniosło pięć osób, a rannych zostało co najmniej 138 policjantów... Cały felieton na łamach tygodnika.