Proces kanoniczny, wyrok, pokuta, terapia, nadzór, zakaz wykonywania funkcji kapłańskich, zakaz kontaktu z dziećmi, zakaz przebywania w dawnej parafii –kościelne procedury i kary dla księży pedofilów robią dobre wrażenie.Rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.
(…) – Kościelne kary, czy to odosobnienia, czy inne, są dla mnie kompletną fikcją. Nie tak dawno mieliśmy sytuację, że był widziany z jakimś chłopakiem w jednym ze sklepów w Bielsku-Białej. Postępowanie wobec księdza W. zostało przeprowadzone tylko po to, żeby kuria mogła powiedzieć: skazaliśmy go, zrobiliśmy co mogliśmy, mamy na to stosowne papiery – mówi „FpM” Janusz Szymik.
Tego samego zdania jest Tomek Rudnik. Jego oprawca ks. Adam S. z parafii w Grądach-Woniecku w marcu ub.r. został skazany przez Sąd Rejonowy w Zambrowie na cztery lata i dwa miesiące więzienia za molestowanie i rozpijanie małoletniego.
– Kuria ma czyste ręce bo ksiądz zrzucił sutannę. Jednak dobrze pamiętam, jak na drugi dzień po złożeniu zawiadomienia w kurii, na polecenie biskupa Janusza Stepnowskiego do Grądów-Woniecka przyjechał ksiądz Stanisław Żbikowski, proboszcz sąsiedniej parafii w Rutkach-Kossakach. Modlił się „o nawrócenie dla tych, którzy niewinnie i niesłusznie. oskarżali”. Tak zaczął się mój drugi koszmar. Ja i moja rodzina byliśmy wytykani palcami, wyśmiewani, było kilka sytuacji, kiedy autentycznie bałem się o swoje bezpieczeństwo. Do tego ksiądz mimo zakazu ciągle przyjeżdżał do wsi na obiadki do znajomych i robił z siebie ofiarę – mówi „FpM” Tomek.
Ksiądz tuż po tym jak został usunięty z parafii, pomimo zakazu odprawiał msze i spowiadał, także dzieci w kaplicy w Czerwonym Borze, ok. 37 km od swojej dawnej parafii… Cały tekst na łamach tygodnika.