We wrześniu 2016 r. prezes Jarosław Kaczyński grzmiał, że wokół PiS zarzucane są„brudne sieci”, że kręcą się koło partii „różne cwaniaczki”, że wie, że w partii są różne spiski i że on dokładnie wie, „kto z kim”. Podejmie więc stanowcze kroki, by„wyplenić zło i patologię”.
Myśl prezesa rozwinął Joachim Brudziński: „Oczekujemy naprawy w spółkach skarbu państwa. Nie możemy dopuścić do tego, żeby zmieniał się tylko szyld, a wszystkie złe praktyki nadal miały tam miejsce. (…) Dziś wielu poubierało gacie z napisem PiS, a tak naprawdę zależy im tylko na własnych interesach”.I co? I nic. Widać, że obaj polubili patologie…
Bezpieczny atom
Choć nie padło jego nazwisko, to Kaczyński i Brudziński pili do Dawida Jackiewicza. Ten wkrótce stracił miejsce w „elitarnym” komitecie politycznym PiS i został zdymisjonowany ze stanowiska ministra skarbu państwa. Oficjalnym powodem było, jak powiedziała ówczesna premier Beata Szydło, „wypełnienie misji” przygotowania do likwidacji resortu skarbu, ale wiadomo, że chodziło o nadużycia w spółkach obsadzonych przez nominatów ministra. Teraz pisowska sitwa mniema chyba, że wyborcy mają krótką pamięć i nie pamiętają, w co był umoczony Jackiewicz.
Partia ulokowała go na stołku wiceprezesa spółki Orlen Synthos Green Energy. Jackiewiczowi postawiono ambitne zadanie. Ma budować małe reaktory jądrowe. Choć spółka Orlenu nic jeszcze nie wybudowała, bo jest w powijakach, to były minister na specjalnej gali odebrał (w grudniu 2022 r.) nagrodę od Obajtkowego koncernu prasowego „Polska Press” w kategorii bezpieczeństwo energetyczne. Uzasadnienie przyznania nagrody było kuriozalne: „za tworzenie warunków do budowania lepszej bezpieczniejszej i zdrowszej przyszłości w dziedzinie zeroemisyjnej energii z małych reaktorów jądrowych, inwestycje w trosce o zdrowie Polaków oraz bezpieczeństwo energetyczne kraju”… Cały tekst na łamach tygodnika.