Rodzicu, uważaj, książki demoralizują i desakralizują twoje dzieci!
Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak niebezpiecznym miejscem dla dzieci, wychowywanych zgodnie z katolickimi wartościami, mogą być biblioteki i księgarnie.Rodzice winni więc bacznie zwracać uwagę, co czytają ich dzieci. W kolorowych książeczkach zwinięty jest bowiem podstępny wąż pedofilii, herezji i bluźnierstwa. „Cała Polska czyta dzieciom”? Tak brzmi hasło akcji, która od lat promuje oswajanie dzieci z książkami i czytaniem. Tego, że lektury rozwijają, nikt nie kwestionuje. Problem pojawia się wtedy, kiedy zaczniemy się zastanawiać, jak rodzice i wychowawcy chcą kształcić dzieci i co w nich rozwijać.
Lektura z sensem!
Wiadomo nie od dziś, że środowiska prawicowe i obnoszące się ze swoją wiarą głośno napiętnują to, co wydaje się – w ich mniemaniu – zagrażać moralności oraz tzw. dobremu wychowaniu. Wyławiają z precyzją godną jubilera niebezpieczne szczegóły i wątki, czytają między wierszami.Dziecko z rodziny katolickiej nie będzie więc mogło oficjalnie czytać np.książek o przygodach czarodzieja Harry’ego Pottera, bo to popularyzacja satanizmu.Które książki czytać dzieciom, a których absolutnie nie? Pomocą służą media społecznościowe, blogi parentingowe oraz wyprofilowane księgarnie. Czasem podszepną ksiądz z ambony albo telewizja, np. emitowany w TVP cotygodniowy magazyn „Rodzinny ekspres”. Ostatnio polecano tam opowieści o życiu Jezusa i świętych, „Biblię przedszkolaka” lub „Mini biblię w obrazkach”.Tylko dzięki odpowiednio dobranym lekturom, jak podpowiada Gloger „Zdrowy tata”, życie najmłodszych, „zawieszonych między realnością i światem wirtualnym” nabierze sensu.„Publikacje katolickie są narzędziem do poznawania i wdrażania nowych, chrześcijańskich wartości i postaw, które pozwolą odkryć piękno, jakie niesie relacja z Bogiem” –zapewnia... Cały tekst na łamach tygodnika.