Aż siedem miesięcy czekał polski Kościół katolicki, by oficjalnie wesprzeć akcję szczepień przeciwko COVID-19. Czy jednak na pewno włączył się do batalii o życie Polaków, czy tylko udaje? Udaje. Oto dowód!
27 grudnia ubiegłego roku zaszczepiona została pierwsza osoba w ramach Narodowego Programu Szczepień. Do dziś pełną dawkę przyjęło około 14 milionów Polaków. To wciąż za mało, by mówić o tzw. odporności stadnej i nie bać się zapowiadanej już na sierpień czwartej fali pandemii. Wariant Delta, zmutowany i niezwykle zakaźny typ wirusa, może zabić, a już na pewno wysłać do szpitala w ciężkim stanie wszystkich tych, którzy szczepionek nie przyjęli. Hierarchowie Kościoła katolickiego zwlekali ponad pół roku, przełknęli kilkaset zgonów księży, sióstr zakonnych, członków swoich rodzin oraz pogodzili się ze śmiercią tysięcy wiernych, by dziś półgębkiem przyznać, że szczepienie to jedyne lekarstwo na szerzenie się zarazy. Rząd PiS, widząc, że kampanie informacyjne niewiele dają, dopiero teraz zwrócił się do biskupów o pomoc. (...).
Wybrałem się do Świątyni Opatrzności Bożej, by przekonać się, jak po apelu kardynała parafia zachęca swoich wiernych do szczepień. Dodam, że w Miasteczku Wilanów mieszka 42 tys. osób, a pracuje tam kilka tysięcy ludzi. Jest więc kogo szczepić... Cały tekst na łamach tygodnika.