Otworzyliśmy nowy rozdział politycznej historii Rzeczypospolitej. Polska nigdy jeszcze nie miała tak skrajnego ideologicznie prezydenta.
Na dobrą sprawę nadal nie wiemy, kim jest Karol Nawrocki i jaką będzie głową państwa.Niektórzy najwyraźniej mają nadzieję, że kampania wyborcza była tylko teatrem i teraz, gdy jej zwycięzca rozsiądzie się w pozłacanych fotelach w pałacowych salach i gabinetach, poczuje ciężar historycznej odpowiedzialności. I zacznie zachowywać się racjonalnie, kierując się interesem państwa, racją stanu. Albo – na odwrót – że lęk przed jego radykalizmem jest przesadzony i w końcu okaże się prezydentem wcale nie gorszym od dwóch Lechów: Wałęsy i Kaczyńskiego czy Andrzeja Dudy.
Paradoksalnie, wydaje mi się, że ten optymizm narasta, w miarę jak oddalamy się od szoku nocy z 1 na 2 czerwca. Nawet, co najbardziej zaskakujące, wśród niektórych polityków koalicji rządowej. Zaczyna im się wydawać, że jakoś to będzie, że uda się z„najwyższym przedstawicielem” RP dogadać. W tę stronę na pewno zerkają Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia, ale chyba i niejeden sympatyk obozu demokratycznego, na co dzień średnio interesujący się polityką, ma podświadome złudzenia w tej kwestii.
Prezydent
Ja takich złudzeń jestem pozbawiony.Nawrocki nie ma żadnych widocznych doświadczeń ani kompetencji, które pozwoliłyby muz powodzeniem wykonywać funkcję głowy państwa. Nie ma kwalifikacji, aby prowadzić mądrą i rozważną politykę zagraniczną, sprawować zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi w niepewnych czasach ani nawet śladu chęci łagodzenia konfliktów i wyciągnięcia ręki do drugiej strony politycznego i kulturowego sporu.
Na nowym stanowisku nie będzie zajmował się polityką historyczną – w czym dotąd się specjalizował; też z marnym skutkiem, wypadałoby dodać. Wizja dziejów, jaką urzędowo lansował w Muzeum II Wojny Światowej oraz w IPN, jest daleka od rzeczywistości. Nie próbuje też zrozumieć złożoności ludzkich postaw i sytuacji, w jakich się znajdowali. To próba mitologizacji „wielkości Polski”, krzewienia nacjonalizmu, szowinizmu i ksenofobii... Cały artykuł Jakuba Jabłońskiego o tym "co nas czeka pod wodzą "Pana ze zdjęcia" na łamach tygodnika.