Opowieści o samorządności jako największej zdobyczy polskiej demokracji są bardziej niż przesadzone.
Wybory lokalne to czas wciskaniu kitu, w którym do znudzenia zaczną pojawiać się takie sformułowania jak „małe ojczyzny”, „włodarze” i „oglądanie każdej złotówki pięćset razy”.Wprasowano nam do głów, że urzędy miejskie, gminne czy dzielnicowe są emanacją woli i ambicji mieszkańców.
Upaństwowiona gmina
W urzędach samorządowych najniższego szczebla, kilka pokoi zajmuje np. urząd stanu cywilnego. To do niego biegnie się zarejestrować nowo narodzone dziecko, to w USC ślubuje się współmałżonkowi niesakramentalne „tak” i to w nim wystawiają akty zgonu.Mimo że z reguły USC mieści się w budynku samorządowym, to zgodnie z prawem podlega ministrowi administracji. Zaś czynności urzędów stanu cywilnego należą do zadań administracji państwowej, wykonywanych przez gminy w zleconym zakresie działania.Minister administracji w poszczególnych województwach działa poprzez wojewodę. I to wojewoda, a nie wójt, prezydent czy burmistrz, określa, gdzie ma być USC. Może zorganizować tak, że jeden urząd będzie przypadał na kilka gmin albo w jednej dużej gminie miejskiej będzie ich kilka… Cały artykuł na łamach tygodnika.