Zredefiniujmy Trybunał Konstytucyjny, bo od lat jego istnienie ma sens wyłącznie dla władzy i Kościoła.
Na Trybunale Julii Przyłębskiej można powiesić każdego psa. Czy to za sprawą sędziów dublerów, czy nominowania doń posłów pokroju Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza. Nade wszystko jednak za wypinanie się na orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), nakaz rodzenia dzieci niemających szans na przeżycie kilku tygodni i przyklepywanie wszystkiego, czego zażyczyła sobie Nowogrodzka.
Gdyby jednak zebrać wszystko, to zarzuty względem Trybunału sprowadzałyby się do tego, że orzecznictwo nominatów PiS wspierało rząd i Kościół. Co zarzutem jednak być nie może, bo przecież Przyłębska, Święczkowski, Pawłowicz i Piotrowicz robili dokładnie to, co wszystkie dotychczasowe składy Trybunału Konstytucyjnego niepodległej Rzeczpospolitej.
Agentura Watykanu?
Kto jeszcze pamięta, że w styczniu 2015 r. ówczesny prezes TK Andrzej Rzepliński odebrał z rąk kard. Nycza papieskie odznaczenie „Pro Ecclesia et Pontifice”. Watykan przyznaje je w dowód uznania dla zaangażowania w pracę na rzecz Kościoła i społeczeństwa. Odznaczenie trafiło w ręce przedstawiciela instytucji, która na nie solennie zapracowała... Cały artykuł na łamach tygodnika.