Opowieść o tym, jak Polacy zawrócili marsz ku autokracji, co to o nas mówi i jakie z tego płyną wnioski.
Za nami rok pełen zwrotów akcji. Z pewnością przejdzie do historii jako symbol hartu ducha, zwycięstwa szlachetności nad niegodziwością. Tak tworzą się legendy, powstają mity.
Przeżywaliśmy radości i niepokoje, uniesienia i rozczarowania. Rozpierała nas dobra energia, ale i dopadało przerażenie. W tej chwili z pewnością jedenaście i pół miliona dorosłych obywateli odczuwa ulgę – że wszystko dobrze się skończyło, oraz optymizm – że przez przynajmniej kilka lat będziemy żyli w spokoju i komforcie. Tym większe to ukojenie, że tuż przed głosowaniem 15 października, jego wynik wielu jawił się jako mocno niepewny.
Tymczasem, jeśli na przebieg zdarzeń spojrzeć chłodnym okiem, okaże się, że sprawy toczyły się z nieuchronną logiką. W pierwszym tegorocznym numerze „Faktów po Mitach” prognozowaliśmy, że „PiS nie wygra wyborów w sposób pozwalający na kontynuowanie rządów. Nie ma mowy o uczciwej kampanii – z jawnym finansowaniem, równym dostępem do mediów, bezstronnością administracji państwa itd. Ale nawet przy tych wszystkich nadużyciach ugrupowanie narodowo-katolickich populistów nie zdobędzie 231 mandatów w Sejmie. Musiałoby swój zasób wyborców powiększyć o połowę”… Cały artykuł na łamach tygodnika.