Jarosław Kaczyński ogłosił, że jego ekipa idzie do Parlamentu Europejskiego, żeby odrzucić Zielony Ład. Brońmy go – bo jest potrzebny nie tylko dla przetrwania homo sapiens w przyszłości, ale też dla komfortu i bezpieczeństwa życia teraz. Każdej i każdego z nas.
Widać, że starszy pan mało co kojarzy z wyzwań współczesności. Wciąż mu się wydaje, że zapasów węgla mamy na setki lat, jego spalanie jest nieszkodliwe, a dane potwierdzające ocieplenie klimatu są zmyślone. Pewnie, jak zwykle, węszy tu spisek Niemców i lewaków mający na celu osłabienie perspektyw rozwojowych Polski – państwa, nad którym władza należy mu się bezapelacyjnie i dożywotnio. Nawet jeśli i jemu doskwierają upały, susze, gwałtowne burze, tornada oraz inne nieznane wcześniej na tej długości i szerokości geograficznej zjawiska pogodowe, wierzy, że działalność człowieka nie ma z nimi nic wspólnego.
Do tego dorzućmy jego cynizm. Zrobi wszystko dla odzyskania władzy. Dopóki nie wzburzyli się rolnicy, europejski Zielony Ład w niczym mu nie wadził. Człowiek wysłany przez niego do Komisji Europejskiej (właśnie na odcinek rolnictwa) Janusz Wojciechowski program ten firmował i zachwalał jako korzystny dla polskich chłopów. Prawo i Sprawiedliwość obudziło się dopiero wtedy, gdy na drogi traktorami wyjechali producenci zbóż. Uderzył ich po kieszeni spadek światowych cen, spowodowany zasypaniem rynków przez Rosję; ale dali sobie wmówić, że wszystkiemu winny jest tranzyt ukraińskich zbiorów. przez terytorium UE. Faktem jest, że rząd PiS tego przedsięwzięcia nie potrafił zorganizować: nie zmodernizowano portów (jak to zdołali zrobić Rumuni), nie przypilnowano, by ziarno nie pozostało w polskich elewatorach. Do dziś nie wiadomo, które spółki zrobiły na tym interes życia… Cały artykuł na łamach tygodnika.