Czytelnicy moich tekstów na tematy ewangeliczne, publikowanych w „Faktach po Mitach”, a także mojej książki „Jak zostaje się Bogiem”, dobrze już wiedzą, że istnieje klucz pozwalający rozwiązać wszystkie właściwie chrystusowe tajemnice i zagadki.
Tym kluczem jest zrozumienie, iż rzeczywistym celem całej działalności Jezusa z Nazaretu, zwanego Mesjaszem (z gr. Chrystusem) było zdobycie władzy w Judei, a dokładniej odebranie jej arcykapłanom wielkiej świątyni jerozolimskiej, którzy pełnili nie tylko funkcje religijne, ale byli jednocześnie zarządcami całej krainy.
Do podjęcia tego niezwykle ambitnego zamierzenia namówili Jezusa trzej jerozolimscy politycy: Szymon Faryzeusz oraz dwaj członkowie Sanhedrynu, Józef z Arymatei oraz Nikodem. Jest oczywiste, że byli oni zawziętymi przeciwnikami aktualnych arcykapłanów, czyli Kajfasza i Annasza, i to było praprzyczyną zorganizowania tego niezwykłego zamachu stanu. Jego najważniejszym elementem było publiczne ogłoszenie przez Jezusa ,iż jest Mesjaszem i zdobycie pod tą postacią możliwie dużej liczby zwolenników w całym Izraelu. To miało stać się decydującym atutem w walce z arcykapłanami, którzy będą musieli się ukorzyć przed powszechnie uznawanym Synem Bożym. Na tym etapie spisku Jezus wielokrotnie występował przed różnymi zgromadzeniami Żydów jako Wybraniec Boży, ale konsekwentnie ukrywał prawdziwy (polityczny) cel swej działalności, a eksponował głównie treści religijne.
Spiskowcy
Podobnie głęboko ukryte były jego stałe kontakty i współpraca z jerozolimskimi współspiskowcami. O nich nie wiedzieli nawet najbliżsi, stale towarzyszący Jezusowi uczniowie, którzy natomiast wierzyli, że ich Mistrz jest prawdziwym Mesjaszem i z całych sił go wspierali. Wiele lat później na podstawie ich opowieści (przede wszystkim Szymona Piotra) powstały ewangelie, ale naiwność apostołów sprawiła, że rzeczywisty udział trzech wspomnianych jerozolimczyków w historii Chrystusa jest prawie niewidoczny. Natomiast właśnie oni stali za większością jego przedsięwzięć, i to trzeba uwzględniać we wszystkich analizach… Cały artykuł na łamach tygodnika.