Demokratyczny rząd będzie słabł, aż w końcu władza wpadnie w ręce skrajnej prawicy.
Przed 1 czerwca wszystko wydawało się klarowne. Gdyby to Rafał Trzaskowski zasiadł w Pałacu Prezydenckim, część spraw tkwiących dotąd w zawieszeniu ruszyłaby z miejsca.
Na przykład przywracanie praworządności. Ustawy ponownie wprowadzające wybór 15 sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa przez środowisko prawnicze (nie przez polityków w Sejmie) oraz przywracające poprzednią organizację Sądu Najwyższego, dobrze sprawdzającą się przez kilka dekad, zostałyby szybko podpisane i wdrożone. Trybunał Konstytucyjny zostałby w grudniu br. odzyskany: niepisowscy sędziowie będą już wtedy stanowić większość, a pozycja prezesa Święczkowskiego, naczelnego ziobrysty, mogłaby zostać we współpracy z głową państwa okiełznana.
Gorzej z kwestiami, w których koalicjanci nie są w stanie się porozumieć. I tak nie byłoby co liczyć na uchwalenie w parlamencie ustawy znacząco liberalizującej przepisy anty aborcyjne ani wprowadzającej prawdziwe związki partnerskie. Ponieważ jednak sprawy trochę ruszyłyby z miejsca, pieniądze z Brukseli napływałyby coraz szerszym strumieniem, w 2027 r. koalicja 15 października miałaby duże szanse na utrzymanie władzy. Prawo i Sprawiedliwość pozostałoby w defensywie, skoncentrowane na potyczkach z Konfederacją.
Po przegranej Trzaskowskiego i Szymona Hołowni, rozpadzie Trzeciej Drogi i zanurkowaniu jej części składowych – Polski 2050 i PSL – poniżej progu wyborczego, na możliwy rozwój sytuacji w Polsce trzeba spojrzeć z zupełnie nowej perspektywy.
Kiedy wybory?
Mimo że premier jest najbardziej doświadczonym politykiem obozu demokratycznego i najtwardszym zawodnikiem w tym gronie, jego dni wydają się policzone. Dwa tygodnie temu pisałem („Tusk nas nie obroni”, „FpM” 28/2025), że zatracił on zdolność przewodzenia koalicji. Nie ma posłuchu u mniejszych partnerów, jego notowania u opinii publicznej szybko spadają i już nawet wśród jego partyjnych kolegów zaczynają się spekulacje w tej materii. W nim samym też nie widać energii i determinacji, by ostro przeciwstawić się marszowi PiS, Konfederacji i Grzegorza Brauna po władzę... Cały artykuł Jakuba Jabłońskiego o "strasznej przyszłości naszego kraju" na łamach tygodnika.