Prawo i Sprawiedliwość zaprzęga coraz to nowe instytucje państwa do prób osłabienia pozycji przewodniczącego największej partii opozycyjnej.
Wykorzystywanie publicznej administracji i budżetowych pieniędzy dla uzyskiwania politycznych celów stronnictwa sprawującego władzę jest wielkim grzechem przeciw demokracji. Dlatego Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), specjalizująca się m.in. w monitorowaniu procedur wyborczych, uznała polską kampanię prezydencką sprzed niemal już trzech lat za nieuczciwą. Chodziło o brak obiektywizmu mediów publicznych. Teraz przewiny będą miały o wiele większą skalę. Dla PiS i osobiście Jarosława Kaczyńskiego jest to bowiem gra o wszystko. Przegrana w nadchodzących wyborach parlamentarnych prawdopodobnie miałaby dla ludzi tego obozu olbrzymie konsekwencje. Toteż z użyciem pełnego instrumentarium, włącznie z tym niedopuszczalnym, nikt nie zamierza zwlekać.
Historia i teraźniejszość
Zaczęło się, gdy Donald Tusk jeszcze w najlepsze kierował Radą Europejską, organem UE złożonym z premierów i prezydentów państw członkowskich. Do polskiej polityki się nie wtrącał, po przejęciu przywództwa od Ewy Kopacz przez Grzegorza Schetynę (obu panów od jakiegoś czasu łączyła „szorstka przyjaźń”) utracił nawet wpływ na PO – ugrupowanie, które założył. Mimo to telewizja Jacka Kurskiego, formalnie już nie tyle publiczna, co„narodowa” (a naprawdę spleciona z aparatem partyjnym z centralą przy Nowogrodzkiej),przy każdej okazji wbijała byłemu premierowi szpilę. Ale naprawdę psy gończe TVP zostały spuszczone, gdy wrócił on do Polski, ponownie stanął na czele Platformy i w szybkim tempie wywindował jej poparcie do poziomu zagrażającego dominacji PiS.Wszyscy – nawet osoby w ogóle nieoglądające głównego prorządowego medium – znają powtarzany setki razy fragment wywiadu z Tuskiem w płynnym języku niemieckim, ze słynnym „für Deutschland”; nikt nie pamięta, o co dokładnie chodziło (zdaje się, że przed czymś Niemcy przestrzegał, mówiąc, że coś będzie dla tego kraju niekorzystne), ale w głowy części widzów udało się wtłoczyć, że ma on jakieś podejrzane związki z Berlinem.Nie chodzi jednak tylko o to, by dokuczyć głównemu rywalowi, by podważyć do niego zaufanie, wywołać demony – celem Kaczyńskiego jest wyeliminowanie go z polityki… Cały artykuł na łamach tygodnika.