Powiedzieć, że polski parlamentaryzm zszedł na psy, to nic nie powiedzieć.Ciekawe, czyja to sprawka…
„Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?”. Pamiętają zapewne państwo ten tekst z „Misia”. Teraz bareizm wygląda tak: „Nie mam pani telefonu i co pani mi zrobi?” – kłamie poseł Suski w żywe oczy posłanki Jachiry. To kwintesencja sejmowego pisizmu. Czyli fali chamstwa parlamentarnego.
Brońmy prezesa!
„Sejm ladacznic”. „Publiczne szmaty”. „Rzeczpospolita to wielki burdel, konstytucja to prostytutka, a posłowie to kurwy!”. Józef Piłsudski znakomicie przewidział, jak będzie wyglądał polski parlament pod rządami PiS. Ten, w którym zbliżenie do szeregowego posła jest bronione przez bandę hunwejbinów płci obojga. „Barbara Bartuś chwyciła mnie za ramię” – relacjonuje Klaudia Jachira, która podczas debaty nad uchwałą dotyczącą Rosji jako kraju wspierającego terroryzm chciała zapytać, po co wrzutka o macierewiczowskim kłamstwie smoleńskim. „Jak bardzo chciał się wykazać poseł Suski, wyrywając mi telefon, a potem prosto w oczy kłamał, że go nie ma!” – pisze Jachira. Czy PiS było upadłe od początku swego istnienia, czy „małpa w czerwonym” i „spieprzaj dziadu” obudziły ukrywane chamstwo i prostactwo członków oraz miłośników tej formacji – to temat na naukową dywagację. A to, że teraz posłowie stukają w dno od spodu, łatwo udowodnić... Cały tekst na łamach tygodnika.