Do Jarosława Kaczyńskiego dotarło, w jak katastrofalnym stanie są finanse publiczne Rzeczypospolitej.
Nie, żeby mu to spędzało sen z powiek tak generalnie – w związku z kiepskimi perspektywami Polski na przyszłość albo ze względu na uciążliwości dla większości obywateli. Ale z powodu coraz słabiej rysujących się szans wyborczych jego ugrupowania. A to już dla niego poważna sprawa.
Dzwonem alarmowym musiała być nieudana aukcja polskich obligacji – Bank Gospodarstwa Krajowego zamierzał uzyskanymi dzięki niej środkami zasilić Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych. To jeden ze wspaniałych pomysłów rządzących nami populistów:wydawać mnóstwo pieniędzy (z pożyczek) na wielkie projekty i nie martwić się, kto, kiedy iw jaki sposób je odda. Wspomniany fundusz jest pozabudżetowym (bez kontroli parlamentu) instrumentem służącym budowaniu wielkiej armii Mariusza Błaszczaka. Niezrażony niepowodzeniem minister obrony w tym samym mniej więcej czasie podpisał umowy na zakup w Korei Południowej 288 zestawów systemu artylerii rakietowej, 180 czołgów i 48 samolotów; a to tylko część sprzętu, jaki rządząca ekipa zamówiła u Azjatów... Cały tekst na łamach tygodnika.