Ukraińcy dowiedli, że są prawdziwymi Europejczykami. Jednak ich droga do instytucji Zachodu wciąż prawdopodobnie będzie długa i kręta.
Wojsko ukraińskie, zawodowe i ochotnicze, skutecznie stawiło czoła przeważającej sile Rosji nie tylko dlatego, że okazało się lepiej zorganizowane i zaprawione w bojach (osiem lat doświadczeń z wojny w Donbasie), ale też z tego powodu, iż dobrze wie, o co walczy.Broni swojego państwa i swojej tożsamości – bardzo mocno ugruntowanej po aneksji Krymu; ale równocześnie bije się o wartości, które najwyraźniej Ukraińcy mają zapisane „w genach”. Coś musi być na rzeczy, skoro na przestrzeni dwóch dekad nasi południowo-wschodni sąsiedzi trzykrotnie wystąpili na rzecz ochrony prawa do demokratycznych wyborów (po przekręcie podczas elekcji prezydenckiej w 2004 r.), integracji europejskiej(po odrzuceniu przez Wiktora Janukowycza umowy stowarzyszeniowej z UE w 2014 r.) i teraz – niepodległości. Być może w ich zbiorowej pamięci pozostało jakieś dalekie wspomnienie po potędze państwa wczesnych Słowian, Rusi Kijowskiej oraz ślad po trochę awanturniczym poszukiwaniu wolności przez Kozaków zaporoskich.W każdym razie – w odróżnieniu na przykład od obecnej polskiej elity politycznej – niemuszą zastanawiać się nad znaczeniem zasad z katalogu wymienionego w artykule 2 Traktatu o Unii Europejskiej. W imię tych wartości po prostu chwytają za broń… Cały tekst na łamach tygodnika.