Co jest większym obciachem: być politykiem PiS, księdzem czy policjantem?Wydarzenia ostatniego miesiąca pokazują, że o wysokie miejsce na tym niechlubnym podium walczy policja. I to z sukcesami.
Byli już policjanci na koniach poprzebierani za anioły, rozsypujący z policyjnego helikoptera konfetti na wiceministra spraw wewnętrznych nadzorującego resort, wystawiającego jasełka. Ale byli też policjanci poprzebierani w cywilne ciuchy, bijący metalowymi pałkami protestujące kobiety i prowokujący rozruchy; przetrzymujący wiele godzin demonstrantów bez prawa skorzystania z toalety. I tacy, którzy atakowali gazem ludzi tylko za to, że myśleli inaczej niż szefowie policjantów. Wszystko to już było, ale…(…)
Łowne psy
W nocy z 2 na 3 stycznia pruszkowscy policjanci rozbili radiowóz na drzewie. Zdarzenie miało miejsce w podwarszawskiej miejscowości Dawidy Bankowe. Zdarza się, wypadki chodzą po ludziach. Może i szkoda byłoby policjantów, którzy byli poszkodowani w wypadku, gdyby nie pewien szczegół; a w zasadzie „dwa szczegóły”.
Funkcjonariusze przewozili w radiowozie dwie nastolatki (17 i 19 lat). Nie wiadomo co dziewczyny robiły w samochodzie, który zmierzał w kierunku lasu, ale wiadomo, że po uderzeniu w drzewo same musiały udać się do szpitala, by udzielono im pomocy. Po wypadku, jeszcze przed przyjazdem innych służb, dzielni policjanci polecili nastolatkom opuścić radiowóz („a teraz wypierdalać stąd”). Sami zostali opatrzeni na miejscu przez przy byłe służby ratownicze. Dlaczego kazali oddalić się dziewczynom z miejsca wypadku? Trwa dochodzenie w tej sprawie. Wiadomo, że przed wypadkiem policjanci otrzymali informację o pożarze. Na miejscu okazało się, że zamiast pożaru jest ognisko. Na tym – oficjalnie – zakończyła się interwencja policji. Nieoficjalnie policjanci postanowili„kontynuować interwencję” we własnym zakresie. Świadkowie zatrzymania dziewcząt mówią o żartach policjantów o podtekście seksualnym. Według zatrzymanych, powtarzali je również w samochodzie. Na drodze do „pełnego sukcesu” stróżów prawa stanęło drzewo… Cały tekst na łamach tygodnika.