Nauka ekonomii zawsze szła Tuskowi opornie, ale szła.
Nagłówki internetowe przekonują, że „Tusk żąda krwi i chce wyrżnięcia ludzi PiSz administracji, spółek i wojska”. A to dlatego, że premier uważa, że albo brutalne rozliczy się z PiS, albo straci władzę i zostanie zmiażdżony przez Kaczyńskiego. Wyżynanie ludzi PiS, to dla zwykłego zjadacza chleba ostrzeżenie, że nowa władza nie tylko pozbędzie się ludzi Kaczyńskiego, ale pod tym pozorem zrobi coś, co dla Platformy było typowe – zacznie restrukturyzować. Zwalniać znaczy. Pamiętać bowiem trzeba, że dzisiejszych 5 proc. bezrobocia, to rzecz za Tuska nieznana. Po raz pierwszy stopa bezrobocia poniżej 10 proc. zeszła już za rządów PiS, w marcu 2016 r. Ba, jeszcze 11 lat temu, w pierwszych miesiącach 2013 r. przekraczała nawet 14 procent!
Pobory od premiera
Różne badania pokazują, że dziesięć lat temu w Polsce co piąty zatrudniony pracował w sektorze publicznym. Takich osób było nieco ponad 3 miliony. Sektor ten, to nie tylko administracja państwowa i samorządowa, ale i wojsko, policja, a także służba zdrowia, edukacja oraz „osoby pracujące w przedsiębiorstwach, które przynajmniej teoretycznie działają w warunkach rynkowych, konkurując na równych zasadach z przedsiębiorstwami prywatnymi”; co oznacza ni mniej, ni więcej, że państwo polskie ma udziały lub jest właścicielem przedsiębiorstw, które są obecne w 22 z 24 wymienianych przez GUS działach przemysłu przetwórczego. Państwo nie uczestniczy jedynie w „produkcji papieru i wyrobów z papieru” oraz „produkcji mebli”… Cały artykuł o Tusku na łamach tygodnika.