Żyją w cieniu swoich szefów. Ale nie znaczy to, że niczego nie mogą…
Prokuratura umorzyła sprawę taśm, które miały obciążać byłą posłankę Lewicy Beatę Maciejewską. Donosicielem był dyrektor jej biura, który potajemnie nagrywał parlamentarzystkę, a potem oskarżył ją o mobbing, łamanie praw pracowniczych i unikanie płacenia podatków. Maciejewska, która została zawieszona w partii i nie wystartowała w wyborach, twierdzi, że padła ofiarą partyjnego spisku. Zapowiedziała, że szczegóły ujawni niebawem.
O mobbing oskarżyli posłankę Wandę Nowicką (Lewica) asystenci Kasper Piechatzek i Paulina Butkiewicz. Piechatzek miał zarabiać 1 400 zł, pracował ponad siły i żył w permanentnym stresie. Butkiewicz natomiast po trzech miesiącach współpracy z posłanką doświadczyła ataków paniki. Nowicka zaprzeczyła rewelacjom, twierdząc, że są to pomówienia.
Maciejewska i Nowicka to nie pierwsi politycy, którym najbliżsi współpracownicy podłożyli świnię. Okazuje się, że nie można takiemu delikwentowi zaufać i nigdy nie wiadomo, co ktoś taki wywinie swojemu pryncypałowi… Cały tekst o ludziach stojących w cieniu polityków na łamach tygodnika.