prof. JOANNA SENYSZYN

KLIKNIJ I KUP

20 listopada 2025

Moje potyczki ze Zbigniewem Z.

Zbigniewa Ziobry nie poznałam osobiście. Nigdy nie uścisnęliśmy sobie rąk ani nie wymieniliśmy nawet zdawkowych, grzecznościowych formułek, choć oboje byliśmy w Sejmie IV, V, VI i IX kadencji, a do tego jeszcze 5 lat w Parlamencie Europejskim (2009-2014). Czasami tylko mijaliśmy się bez słowa na sejmowych korytarzach, w poselskiej restauracji, słynnym barze „Za kratą”.

Na salach posiedzeń plenarnych w Warszawie, Strasburgu, Brukseli siedzieliśmy od siebie tak daleko, jak odległe są nasze poglądy na wszystko, a zwłaszcza na politykę, honor, uczciwość, władzę, pieniądze... Mimo to znam go jak zły szeląg, bo wielokrotnie miałam okazję słuchać jego niewiarygodnie butnych wystąpień, kiedy był posłem, członkiem komisji Rywina, ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym. Widziałam też, jak podczas spotkań wyborczych zmienia się w miłego, uprzejmego, wręcz ugrzecznionego polityka, który suwerenowi przychyliłby nieba. Dr Jekyll i mr Hyde czy raczej Dorian Gray i jego portret?

 

Moherowe berety Ziobry

W 2009 r. kandydowałam z drugiego miejsca do Parlamentu Europejskiego w okręgu małopolsko-świętokrzyskim, gdzie jedynki mieli Róża Thun z PO, Zbigniew Ziobro z PiS.

Ponieważ byłam z Gdyni, okrzyknięto mnie złośliwie Darem Pomorza, co przekułam na dobrą monetę, bo przecież wszyscy lubimy dostawać prezenty. Okręg, przynajmniej początkowo, to była dla mnie istna terra incognita. Uznałam więc, że zamiast organizować własne spotkania wyborcze, pójdę na Ziobrowe, co powinno zainteresować media. I tak się stało, ale nie od razu.

Sala była wypełniona po brzegi. Siedziałam z tyłu wśród wrogo nastawionych oddziałów moherowych beretów, gotowych niczym czerwone lub niebieskie, walczyć o swojego idola.

Ponieważ Ziobro, z ostrożności procesowej, nie dopuścił mnie do głosu, ulotniłam się, bez uszczerbku na zdrowiu, choć niewiele brakowało. I pewnie na tym doświadczeniu bym poprzestała, gdyby nie telefon od Róży Thun, która najwyraźniej uznała, że dwie kobity na Ziobrze będą większym hitem niż jedna... Cały felieton "Imperatorowej" profesor Joanny Senyszyn na łamach tygodnika.