Na początku zabroniono nam inaczej myśleć. Teraz zabroniono nam nazywać rzeczy po imieniu. Każde słowo ma swój odpowiednik z kremlowskim nadzieniem.Dysydent nazywany jest „ekstremistą”. Protestujący jest „terrorystą”.
„To nie jest wojna” – powiedzieli nam, dziennikarzom. To jest „operacja specjalna, mająca zmusić do pokoju”. Bądźcie jednak tak dobrzy nazywać wojnę właśnie wojną.
W imieniu i z polecenia...
Rosja nie wypowiedziała nikomu wojny, czyli nie jest w stanie wojny, a zatem wojny niema. Kreml delikatnie uprzedził, że „podczas operacji specjalnej można użyć środków technicznych”. Pułapka prawna dla niewybrednych. Kto nazwie wojnę wojną, ryzykuje głową.
Patrzcie tylko, jak wszystko zostało zaplanowane. Inwazja (kolejne zabronione słowo) na Ukrainę nie jest inicjatywą jednego człowieka, jak zarzuca się Putinowi. To wyraźne życzenie deputowanych Dumy Państwowej, wybranych przez naród. Czytaj: pilna prośba narodu do głowy państwa. 351 deputowanych spośród 450 głosowało za tym, żeby „w imieniu narodu” poprosić głowę państwa o uznanie niepodległości Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) i Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL). Uściślijmy liczby, bo to ważne – 351 posłów. Gdzie pozostałych 99? Żyrinowski, rzekomo otruty talkiem przez zazdrosnego kochanka, jest w szpitalu. A reszta? Czyżby byli przeciw? Komuniści głosowali jednogłośnie. Nigdy nie było takiej jedności lewicy i prawicy, a tu… 99 posłów z prokremlowskiej partii, kierowanej przez Jedną Rosję, głosowało przeciwko strategicznej linii Kremla?! Niesłychane!
Nie, nie głosowali „przeciwko”, cuda się nie zdarzają. W ogóle nie głosowali. 50 posłów pod różnymi pretekstami po prostu nie przybyło na brzemienne w skutkach posiedzenie.Dlaczego? Żeby nie podlegać sankcjom UE. Żeby nie skonfiskowano im, „sługom narodu”Rosji, nieruchomości w Anglii, we Włoszech, w Hiszpanii, Grecji, na Cyprze… Żeby nie zamrożono im kont w zagranicznych bankach. Żeby nie pozbawiono wiz… Cały tekst na łamach tygodnika.