Świat, do jakiego przywykliśmy przez ostatnie trzy dekady, rozpadł się 22 lutego 2022 r. Porzućcie nadzieję: wojna na Ukrainie nie jest lokalnym konfliktem, po którym wszystko wróci do normy.
Joe Biden miał rację – Władimir Putin rzeczywiście podjął decyzję o interwencji. Długo wydawało się to nieprawdopodobne, bo wojnę jako dopuszczalny instrument polityki wykreśliliśmy już dawno temu – w Karcie Narodów Zjednoczonych z 1945 r.
Inwazja
Przez parę ostatnich tygodni można się było poczuć, jakbyśmy wrócili do końcówki lat trzydziestych: mieliśmy coś na kształt próby – nieudanej – powtórki konferencji w Monachium (zdalnej), wysuwanie żądań przypominających nieco domaganie się eksterytorialnej autostrady, prowokacje w Donbasie (przywodzące na myśl gliwicką radiostację), wreszcie anszlus. Putin nawet nie silił się na pozory tłumaczenia swoich ruchów. Po prostu zgromadził wokół granic Ukrainy 190 tys. żołnierzy wraz ze sprzętem, a później oficjalnie uznał niepodległość dwóch zbuntowanych prowincji i udzielił im „bratniej pomocy”. Już wkroczenie rosyjskich jednostek na obszar, który de iure stanowi część terytorium innego państwa, było jawnym pogwałceniem prawa międzynarodowego… Cały tekst na łamach tygodnika.