Opozycja nigdy nie przejmie władzy, jeżeli jej liderzy nie wyściubią nosa poza rogatki stolicy. Poparcie leży w Polsce B i C, a nie na briefingach prasowych w budynku Sejmu. Lewica i Platforma nadal sądzą, że na wsi dominują buraki, a nie wyborcy.
Rzeszów odbiliśmy z rąk PiS-u, Rzeszów! – trąbił podniecony i trajkoczący z radości jak kataryna Borys Budka. Wtórował mu z fioletowymi wypiekami na policzkach Włodzimierz Czarzasty. Propagandowo to super sprawa. Realnie, wiadomość bez znaczenia dla przeciętnego Polaka. To nie uniwersyteckie, zlaicyzowane aglomeracje decydują o tym, kto dziś jest ministrem rozwoju, pracy i technologii czy szefem resortu zdrowia. O tym wciąż rozstrzyga Kaczyński i Nowogrodzka. Fijołek może co najwyżej stanowić o budowie mostu lub zgodzić się na Marsz Równości. Kogo obchodzi ten triumf, poza politykami i komentatorami naszej rzeczywistości? Szczerze? Nikogo. Zwykli ludzie mają to w pupie.Pojedźcie panowie Budko czy Czarzasty na polską wieś i zapytajcie, czy ktoś tam słyszało wyborach w Rzeszowie? Pojedźcie na prowincję, gdzie rządzi proboszcz oraz lokalna pisowska sitwa i tam wygrajcie wybory. Wtedy – mądralińska opozycjo – będziecie na ustach wszystkich.(…) Wieś Niedźwiedź w Małopolsce. W wyborach na sołtysa wystartował jeden kandydat, związany z PSL-em Marian Górniak. 48-letni aktywista ekologiczny był tak pewny zwycięstwa, że nie przeprowadził nawet mini kampanii wyborczej. Zebrał wymaganych 10 podpisów pod swoją kandydaturą i pewny swego czekał na dzień wyborów. Tymczasem przeżył szok... Cały tekst na łamach tygodnika.