Minister edukacji narodowej Przemysław Czarnek jak lew walczy, by najmłodsze pokolenia wyrosły na dumnych, polskich patriotów. Postanowił m.in., że odpowiednio zindoktrynowani będą się także uczyli strzelać. Do szkół ma bowiem powrócić przysposobienie obronne, a wraz z nim nauka strzelania. Minister podkreśla, że chodzi o to, by „Polacy umieli się obronić”.
Przemysław Czarnek wytrwale reformuje polską oświatę nie bacząc na opinie pedagogów, psychologów i specjalistów od edukacji. Po tym, jak prezydent Andrzej Duda zawetował osławiony już pakiet reform, zwany Lex Czarnek, który m.in. dawał olbrzymie kompetencje kuratorom oświaty, minister szykuje kolejne natarcie, czyli Lex Czarnek 0.2. Zapowiada i wprowadza przy tym różne zmiany i korekty w programach szkolnych.
Warto też wspomnieć, że kilka dni temu, 25 marca, grupa posłów PiS i Kukiz’15 złożyła w Sejmie projekt ustawy o broni i amunicji. Ma ona uprościć procedury przyznawania zezwoleń na posiadanie broni.
(…) Psychologowie nie są zachwyceni projektem dawania broni do ręki uczniom, także wielu rodziców dzieci w wieku szkolnym ma wątpliwości. Przywołują wdrażane od lat programy związane z przygotowaniem uczniów do życia „bez przemocy”.
– Gdy usłyszałam o tym pomyśle, ścierpła mi skóra. Jestem psycholożką i mamą. Bardzo dbałam o to, by moje dzieci do pewnego wieku nie miały kontaktu z pełnymi przemocy bajkami, książkami czy grami. Wiem oczywiście, że nie można tego uniknąć, ale ważne są rozmowy i pokazanie młodym ludziom, jak wygląda świat i jakie są konsekwencje przemocy. O wojnie, o użyciu broni trzeba rozmawiać. I to rozmawiać mądrze, bez woalu jakiejkolwiek ideologii. Obawiam się jednak, że polityka edukacyjna naszej rządzącej, konserwatywno-agresywnej prawicy może iść, delikatnie mówiąc, w niewłaściwą stronę –mówi Ewelina, mama 13-letniego Leona i 11-letniej Ewy… Cały tekst na łamach tygodnika.