Kraków – tutaj ponoć rodzą się najpiękniejsze wiersze. Kraków – miasto teatrów, uniwersytetów, gołębi i… kościołów.
Święta zbliżają się z prędkością pojawiania się świecidełek, coraz bardziej histerycznych zakupów i stopnia nachalności reklam. W magicznym Krakowie świąteczna aura została zaburzona. W życie została wcielona słynna scena z „Misia”. W kurii krakowskiej pracownicy dostali możliwość złożenia uszanowania arcybiskupowi Jędraszewskiemu. No więc, drodzy Państwo, wszyscy razem zaśpiewajmy: łubu dubu, łubu dubu, niech nam żyje arcybiskup ciemnego ludu, łubu dubu, łubu dubu, niech sieje jad, niech zło nam da!
Mistrz mowy nienawiści
Abp Jędraszewski to postać w stu procentach ulepiona z kościelnej gliny nienawiści, hipokryzji i zakłamania. Fundamentalista jakich mało. Z ambony uczynił tubę propagandową skrajnie prawicowych, pełnych nienawiści idei i zaściankowych poglądów.To właśnie Jędraszewski mówił o „tęczowej zarazie”. W czasach, kiedy w naszym kraju rosną prześladowania i niechęć do osób ze środowisk LGBTQ, w czasach, kiedy rośnie liczba samobójstw i prób samobójczych nastolatków LGBTQ, człowiek instytucji prawiącej o „miłości bliźniego” oczernia osoby tak bardzo już napiętnowane. Ciekawe, ile dzieciaków ma na sumieniu ten świątobliwy pan?
To właśnie on opowiadał o „Julkach”, co to krzyczą wulgarnie, o kobietach „zagubionych przez feminizm”. W tym momencie, kiedy państwo polskie ustanowiło prawo zagrażające życiu kobiet, człowiek reprezentujący instytucję zbudowaną na micie Jezusa miłującego wszystkich sieje nienawiść wobec nich. Ciekawe, ile kobiet zmarło tylko dlatego, że lekarze podpisali klauzulę sumienia i szli ślepo za przykazaniem świętości zygoty?... Cały tekst na łamach tygodnika.